ROZDZIAŁ V
Woow... Blog ma już 1,300 wyświetleń. Dziękuję wam kochani że jesteście wytrwali w czekaniu na nowe rozdziały.
OCZAMI BELLI :
To nie miało sensu.To siedzenie przy tych ruinach.On nie żyje Bella.On nie żyje tak jak Ted. Zrozum to ludzie..wampiry umierają.Musisz wstać pojechać do domu i zacząć żyć normalnie. Uporać się ze śmiercią dwóch najważniejszych osób w swoim życiu.Żyć tak jakby ich nigdy nie było.Otarłam oczy z łez i wstałam. Zachwiałam się przy wstaniu ponieważ nogi mi zdrętwiały i szybkim krokiem poszłam w kierunku auta.
-Bella!!-usłyszałam nagle.Ten głos zawsze go poznam.To Christian.Odwróciłam się i go ujrzałam klęczał przy kratach.Szybko do niego podbiegłam.Boże jak się cieszę.On żyje.On żyje.I jest tu przede mną.
-Christian.-powiedziałam.Targały mną mieszane uczucia radość,smutek,niedowiarę,cierpienie.Położyłam rękę na jego ręce.-Ty żyjesz.Ty żyjesz!!!Boże jak się cieszę!!-powiedziałam,a z oczu popłynęły mi świeże łzy.
-Nie płacz słonko.Jestem tu przy tobie.Jesteśmy razem i nic nas już nie rozdzieli.Kocham cię-Powiedział.Te dwa słowa "Kocham cię" sprawiły,że nagle nie obchodziło mnie już nic. Liczył się tylko on. Nie obchodził mnie Edward moja nienawiść do niego. Obchodziła mnie tylko miłość Christiana do mnie i moja miłość do niego.Poparzyłam się w jego oczy a on w moje. Dostrzegłam w nich miłość,tęsknotę,smutek i radość.Nagle nie obchodziły mnie konsekwencje mojego czynu.Popatrzyłam się na kłódkę i ona nagle się zaczęła się topić i rozpadać na malutkie kawałeczki.Pchnęłam kratę a ona się otworzyła.Jak to dobrze być czarownicą.Nie mogłam się powstrzymać rzuciłam się Christianowi w objęcia. Płakałam,śmiałam się.Jednym słowem cieszyłam się,że jest teraz przymnie i mogę zapomnieć o wszystkich złych rzeczach które mi się dzisiaj przytrafiły.Christian dotknął mojego podbródka i pociągnął go do góry abym spojrzała mu w oczy.
-Kocham cię-powiedział raz jeszcze.-I zawsze będę cię kochał.
-Ja ciebie też kocham i nigdy nie przestanę.-powiedziałam i go pocałowałam.Całowaliśmy się namiętnie ale też łapczywie. Nie chciałam przerywać tej chwili ale byłam cholernym człowiekiem i potrzebowałam powietrza.Christian oderwał się ode mnie.
-Bella my nie możemy.Musisz o mnie zapomnieć raz na zawsze.
-Christian ja nigdy oo tobie nie zapomnę.Zawsze będę cię kochać i choćbym miała oddać wszystko za to żebyś stąd wyszedł oddałabym.Bo cię kocham idioto i zawsze będę cię kochać.-powiedziałam.Miał coś powiedzieć już otwierał usta ale przerwałam mu pocałunkiem. Zaczęłam rozpinać mu koszulę.Christian złapał mnie za ręce.
-Bella nie.Nie będę uprawiał z tobą seksu w jakiś ruinach kościoła.
-Mam w dupie jakieś ruiny kościoła.-powiedziałam i wróciłam do poprzedniego zajęcia. Christian wziął mnie na ręce i gdzieś zaniósł. Nie wiem gdzie ale to chyba służyło za jego sypialnie bo na środku tego pomieszczenia leżała poduszka.Moja poduszka.Christian nie przerywając pocałunku postawił mnie na ziemię.
-Odwróć się.-szepnął.Wykonałam jego polecenie.Odgarnął moje włosy z ramienia i zaczął mnie po niem całować.Kochałam to.Robił to tak delikatnie.Powoli rozpiął mi sukienkę nie przestając obdarowywać moich ramion delikatnymi pocałunkami.Gdy sukienka wylądowała na ziemi byłam już tylko w bieliźnie.Christian delikatnie dotykał mojego ciała i...Jakby uczył się go na pamięć..Jakby miał je zaraz stracić...Powoli odwróciłam się w jego stronę.Popatrzyłam się w jego oczy i powiedziałam bezgłośnie "NIGDY MNIE NIE STRACISZ". Nachylił się i zdał na moich ustach namiętny pocałunek. Powróciłam do dawno już rozpoczętego zadania pt."Rozebrać Christiana zanim się rozmyśli". Christian pozwolił mi na uporanie się z rozpinaniem jego koszuli.Był bardzo cierpliwy ponieważ nie miałam tak zwinnych palców jak on.Nie przerywając pocałunku Christian ostrożnie pchnął mnie na zimną ziemię. Nie obchodziło mnie że byłam w zakurzonym,brudnym miejscu. W jakiś ruinach. Obchodziło mnie tylko że byłam z nim.Że z nim jestem nie byłam jestem.Czułam się jak w przyjemnym śnie z którego nigdy nie chciałabym się obudzić. Christian zaczął składać na moim ciele delikatne pocałunki zaczynając od ust.Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. W końcu wszedł we mnie i powoli zaczął się poruszać aby nie zrobić mi krzywdy.W tej chwili już nic nie chciałam, nawet tego całego bogactwa i tej sławy.Chciałam tylko jego i jego miłości do mnie.W tym momencie przeżyłam najlepszy orgazm w moim życiu.Leżąc na torsie Christiana nie wiem kiedy zasnęłam.Śniło mi się,że byłam na łące z niedaleka widziałam wielki piękny dom. Mój dom ten co się teraz budował.
Sen Belli :
Leżałam na kraciastym kocu na Jego nagim torsie.Byliśmy na łące obok naszego domu na obrzeżach Forks. Jak to dobrze że zdecydowałam się go wybudować.Słyszałam jak miarowo oddycha. On nie oddychał on wdychał mój zapach.
-Bella nie udawaj,że śpisz.Jestem wampirem i wiem kiedy śpisz.-zamruczał swoim cudownym barytonem.
-Christianie ja nie śpię ja myślę.-powiedziałam podpierając się rękami o jego tors żeby spojrzeć mu w oczy.
-A o czym ty tak myślisz kochanie.
-O tym,że popełniłam błąd wychodząc za ciebie.
-Tak.-powiedział i położył mnie tak że na mnie leżał.
-Nie wasz się nawet tego zrobić.
-Czego.-powiedział i jedną ręką przytrzymał mi ręce nad głową.
-Ja nie mam gilgotek.
-Mnie nie oszukasz.-powiedział i zaczął mnie gilgotać.
-Nie zachowuj się jak dziecko.-powiedziałam śmiejąc się.-Toby zachowuje się dojrzalej od ciebie, a ma 5 lat.
-Bo jest mądry po tatusiu.-powiedział.-I nasza mała córeczka też taka będzie.-powiedział dotykając mój brzuch.-Jeszcze tylko 2 miesiące.
-Córka będzie taka jak mama.I będzie miała na imię Emma.
-Mia ładniej.
-Może Phoebe.
-Phoebe pięknie...-nagle usłyszeliśmy płacz.Christian nagle zerwał się na równe nogi i szybko zapiął koszulę.Pomógł mi wstać,wziął mnie za rękę i szybkim krokiem poszedł w kierunku dochodzącego płaczu.Gdy doszliśmy na miejsce zobaczyliśmy Jane próbującą uspokoić Toby'ego.
-Co się stało Jane?-powiedział Christian wyrywając jej z rąk Toby'ego.
-Toby upadł i wypadło mu ciastko z ręki.-odpowiedziała dziewczyna.
-Nic się nie stało Jane.Christian zbyt nerwowo zareagował.-powiedziałam podchodząc do mojego ukochanego synka.
-Zareagował jak każdy tato by zareagował.
-Toby chodź na kocyk bo tam mama ma ciasteczka.-powiedziałam głaszcząc go po główce.
-Ok.-powiedział słodko Toby.I wyciągnął rączki w moją stronę żebym wzięła go na ręce.
-Toby mama nie może dźwigać pamiętasz bo jest w ciąży.-powiedział Christian. Tak ślicznie razem wyglądali.Toby miał tylko po mnie zarys oczu resztę miał po tatusiu.
-Mamusiu a jak będzie miała na imię moja siostra.-powiedział Toby wyciągając rękę z chęcią dotknięcia mojego ciążowego brzucha.
-Wiesz mama z tatą doszli do wniosku,że Phoebe.-powiedziałam uśmiechając się do niego.Toby był już dużym,mądrym chłopcem i jestem pewna,że będzie kochał i zajmował się siostrą bardzo dobrze.
-Phoebe bardzo ładnie.-powiedział pokazując swoje piękne białe zęby.Jednym szybkim ruchem Christian postawił małego na ziemię.
-Berek.-powiedział Christian i klepnął małego w plecy.Wampirzym tempem pobiegł prosto przed siebie.Toby szybko odwrócił się na pięcie i pobiegł ludzkim tempem w poszukiwaniu taty.Odwróciłam się w ich stronę i zauważyłam jak Christian bierze małego na ręce i obraca się z nim.Jacy oni są piękni.Moi kochani mężczyźni...Nasi kochani mężczyźni.Złapałam się za brzuch.
TERAŹNIEJSZOŚĆ:
Obudziłam się i bardzo tego żałowałam.Chciałam aby ten sen szybko się spełnił.Mógłby się spełnić gdyby nie...Nie mogę teraz o tym myśleć nie kiedy byłam z nim.Chciałam się nim nacieszyć.Christian przyglądał mi się.Chodź miałam zamknięte oczy czułam to na ciele.Pocałował mnie w czubek głowy.To oznaczało że wie już że nie śpię.
-Cześć.-powiedziałam zaspanym jeszcze głosem.
-Cześć-odpowiedział swoim przyprawiającym o ciarki barytonem.-Czyli to nie są jakieś halucynacje albo sen.-zaśmiał się.-Nawet nie wiesz jak się cieszę że cię widzę.
-Na pewno nie tak jak ja.-powiedziałam i podparłam się rękami o jego nagi tors aby go pocałować.-Nawet nie wiesz jak cię kocham.-spojrzałam mu w oczy.Jedna część snu już się spełniła.
-Co ci się śniło?-zmienił temat.
-A co?
-Mówiłaś przez sen kochanie.
-A co mówiłam?-cholera.
-Moje imię.
-Miałam przyjemny sen.
-A tak jaśniej.
-Sam się dowiedz.-powiedziałam odsłaniając szyję.Christian poprzez krew mógł zobaczyć wspomnienia ludzi,wampirów i wszystkich istot nadprzyrodzonych.
-Bella nie mogę.
-Możesz.Pozwalam ci.-Christian usiadł i wygodnie usadził mnie na swoich kolanach. Nachyliłam się aby miał lepszy dostęp do mojej szyi.Poczułam lekkie uczucie jak wbił się zębami w moją szyję.Dalej czułam..Coś niedopisania...Przyjemność,rozkosz...Nigdy nie czułam bólu.Nie wiem ile czasu to trwało...Minuta,godzina parę sekund...Christian oderwał się ode mnie,szybko ale delikatnie.Poczułam ukłucie takie jakie zadaje komar.
-Sny się spełniają.-powiedział radosnym głosem,a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
-Sny można przyśpieszyć.-szepnęłam i pocałowałam go w ramię.
-Bella nie.-Nie zwracając uwagi na jego prośbę pchnęłam go na ziemię.Nie opierał się. Zaczęłam go całować.Schodzić coraz niżej.Na szyi chłopaka wyczułam dwie malutkie blizny. Na każdej z nich złożyłam delikatny pocałunek.Christian wzdrygnął się ale nic nie powiedział. Teraz była moja kolej na przypomnienie sobie ciała kochanka.Pocałowałam wyrzeźbione mięśnie.Każdy element jego ciała.Gdy zbliżyłam się do pępka chłopaka i chciałam go pocałować Christian odepchnął mnie.
-Bella nie.To nie jest najlepszy pomysł.Jestem tu teraz.Nie chcę abyś sama musiała się dzieckiem zajmować lub coś.Kocham cię ale ja tak nie mogę.Nie mogę patrzeć teraz na ciebie. Nie mogę znieść myśli że znowu mnie opuścisz.Nie mogę.
-Nie zostawię cię. Już nigdy.-Przytuliłam się do niego.-Zrobię wszystko żeby cię stąd wyciągnąć.-przyrzekłam.Chciałam dotrzymać słowa.Pragnęłam go dotrzymać.
-Bella nie obiecuj rzeczy nierealnych.-pocałował mnie w czoło.
-To jest realne i obiecuję ci że to spełnię.Jak nie teraz to za parę miesięcy lub lat.
-Dobra.Skończmy to lepiej powiedz dlaczego wg tutaj przyjechałaś.Pod ten kościół.
-Nie wiem jak się tu znalazłam.Jechałam prosto przed siebie i nagle się tu znalazłam.Nie wiem jak ci to wytłumaczyć ale coś kazało mi tu przyjechać.Martha powiedziała,że ty mi kazałeś.
-Myślałem o tobie.I nagle usłyszałem twój płacz i poczułem twój zapach.
-To dziwne trochę.
-Bella nie wiem czy wiesz ale Forks jest miastem przez które przebiega linia.Nie jesteś tu bezpieczna.
-Potrafię o siebie zadbać.Potrafiłam do tej pory i teraz też potrafię.Jestem czarownicą umiem zabić kogoś wzrokiem.Jestem silniejsza niż wam wszystkim się wydaje.Chuck te dzisiaj mi powiedział że mam być ostrożna.
-Dlaczego??
-Można powiedzieć,że albo Tola żyje albo ktoś chce nas zabić.A właściwie mnie.-położyłam głowę na jego piersi.-Nie mam ochoty poruszać tego tematu.
-Bella zaczęłaś mówić to mów-dotknął mojego podbródka i odchylił mi głowę abym popatrzyła w jego oczy.-Bella zacząłem się martwić.-pocałował mnie w czoło.
-Mówiłam ci o tym co się stało z Tolą.Co my jej zrobiliśmy.
-No mówiłaś.
-Mówiłam ci,że wtedy kogoś widziałam.
-Tak mówiłaś i co w związku z tym.
-Taylor podszedł do niej i ją zabił.To miała być zabawa.-zaczęłam zanosić się płaczem.
-Ciii.Nie płacz.-przytulił mnie.
-Podbiegłam do niej.Pluła krwią.Zaczęłam ją reanimować.Byłam cała w jej krwi.-po ciele przeszły mi ciarki na wspomnienie feralnego dnia.-Słyszałam płacz dziewczyn,krzyk Tay'a nawet płacz Chucka,a wiesz jaki on jest.Byłam skupiona na reanimacji jej.Po paru minutach odpuściłam.Popatrzyłam w las i ujrzałam postać mężczyzny.Przyglądał się temu wszystkiemu.
Dzisiaj dostałam mms'a. Było to nagranie.Nagranie śmierci Toli.-Drżącymi rękami sięgnęłam po telefon który leżał niedaleko mojej sukienki.Włączyłam nagranie i pokazałam je Chrisowi.- Christianie to jest dowód jeżeli ten ktoś pójdzie z tym nagraniem na policję pójdziemy siedzieć. Nie ważne będzie,że mój ojciec jest szefem FBI, że ojciec Chucka jest szanowanym biznesmenem.Temu komuś nie zależy na tym abyśmy poszli siedzieć.ON chce nas zniszczyć psychicznie abyśmy sami się do nich zgłosili albo chce nas pozabijać. Jedno jest pewne ma w tym jakiś powód.
-Nie pozwolę aby ten psychopata coś ci zrobił.Za bardzo cię kocham.-pocałował mnie w czoło.- rozumiesz nie pozwolę na to.
-Wiem Christianie.Ja ciebie też kocham. I teraz powinieneś zrozumieć dlaczego teraz tu z tobą siedzę.Dlaczego chcę cię stąd wyciągnąć.
-Rozumiem cię słonko.Teraz przestań płakać i opowiadaj jak twoje życie się zmieniło.Bo uczucia mi nie wystarczają.-uśmiechnął się.
-Wiesz wile się zmieniło.Charlie ma kogoś.Cassie też kogoś znalazła.Phil jest zaręczony z księżniczką Hiszpańską...
-Jasne.
PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ :
-Kochanie muszę się już zbierać.-powiedziałam.Pocałował mnie.
-Nie pozwolę ci.-pocałował mnie kolejny raz.
-Muszę.Już późno,a jutro jadę w poszukiwania sukni ślubnej dla Hanny.
-To zmienia postać rzeczy.Ale to nie jest takie ważne.
-Będę świadkową.
-Musisz mnie jeszcze przekonywać.-usiadłam mu na kolana i pocałowałam go.
-Czy taka prośba może być.
-Hymmm....Nie.-następny pocałunek trwał dłużej.-To jeszcze nie to.
-Świnia.-powiedziałam i go lekko uderzyłam.Wstałam i zaczęła szukać swoich ciuchów.Wyszło na to,że tylko sukienka została do użytku.Bielizna była podarta.Przypomniałam sobie wczorajszą,a właściwie dzisiejszą noc.Mmm...Muszę częściej tak błądzić...
-Musisz częściej tak błądzić kochanie..
-Jak ty to zrobiłeś?
-Co?
-Pomyślałam właśnie o tym samym.
-Nie wiem mała ale wiem,że jesteś jeszcze bardziej wspanialsza w łóżku niż kiedyś byłaś.
-Miało się tą praktykę.-powiedziałam odwracając się do niego tyłem żeby zapiął mi sukienkę. Gdy ją zapiął dał mi klapsa.-Ał za co?
-Już dobrze wiesz za co.
-Kochanie pokój nadal na ciebie czeka i wszystko jest dalej do użytku.
-Mmmm...Kusząca propozycja.Tylko wiesz ja nie mogę się stąd ruszać.
-To ktoś inny skorzysta.
-Ani się waż.
-Ok ok.To już idę.Tylko wiesz musisz mi pomóc wyjść.
-Nie znasz drogi.Co my z tym fantem zrobimy.
-Odprowadzisz mnie i jutro postaram się przyjść.
-Dobra.-ani się obejrzałam,a Christian był juz ubrany i trzymał mnie na rękach.
-Ja mam nogi.
-A ja jestem wampirem.-W szybkim tempie znaleźliśmy się przy wejściu do ruin.Christian postawił mnie na ziemię i wtedy miałam okazję przyjrzeć mu się.Był taki wysoki jak zawsze. Odcień jego skóry był bardziej ludzki wcześniej był blady.Jego twarz zazwyczaj przykryta maską promieniała.Oczy się świeciły ze szczęścia.Boże jak ja kocham tego wampira.Miał na sobie tylko spodnie które opadały mu seksownie na biodra.Ten idiota wiedziała,że mnie to podnieca wiedział to.To nie fair,że juz musiałam iść.
-Jesteś okropny.
-Wiem kochanie.
-To dobrze,że jesteś tego świadom.-Przytuliłam go ostatni raz.Nie ostatni...Ostatni tego dnia.
-Pa Swan.-pocałował mnie.
-Pa Cross.-powiedziałam odchodząc od niego.Gdy byłam już niedaleko samochodu.Mimowolnie odwróciłam się.Bella co ty robisz .Pobiegłam ile sił w nogach do Christiana.To już nie byłam ja.To nie mogłam być ja.Nie wiem co we mnie wstąpiło.Rzuciłam się Chrisowi w ramiona i go pocałowałam.-Christian ja nie mogę.
-Wiem ja też.Musisz już iść już naprawdę późno.-popatrzyłam w jego oczy błagalnym wzrokiem.-Bella ja ci każę.
-Dobrze.-odwróciłam się i już poszłam prosto w kierunku samochodu.Nie pojechałam prosto do willi taty.Pojechałam do najbliższego sklepu zielarskiego.Popatrzyłam na zegarek 22:30.
Wyszłam z samochodu i na moje szczęście sklep był czynny do 23:00. Sklep oświetlały jedynie świeczki.Było w nim ponuro.Za jednej z półek sklepowych wyleciał czarny kocur miaucząc przeraźliwie.Boże... Przestraszyłam się.Kurwa ale tu strasznie..
-Dobry wieczór!-krzyknęłam.
,.-Dobry wieczór!-odpowiedziała mi przyjaznym głosem jakaś starsza pani.-Coś ci podać kochaniutka ?
-Poprosiłabym świece.
-Ile tak byś ich chciała?
-Wie pani gdzieś z 10-20.
-Dobrze to da się zrobić.
-Jakby można było żeby były czerwone.
-Będzie można.-powiedziała,uśmiechnęła się i poszła na zaplecze.Rozglądnęłam się po sklepie. Jak można tutaj pracować.To miejsce jest przerażające.Kobieta przyszła z zaplecza i położyła świece na ladzie.
-Ile płacę.-powiedziałam.
-20$ -wyciągnęłam z portfela 50$ i podałam kobiecie.-Reszty nie trzeba.-uśmiechnęłam się.
-Dziękuję ci.Niech ci się uda kochana wierzę w ciebie.
-Do widzenia-powiedziałam i szybkim krokiem wyszłam z tego sklepu.Ta kobieta jest przerażająca.Wsiadłam do auta i ruszyłam z piskiem opon.Jechałam dość szybko nie zważając na przepisy ruszyłam w stronę willi. Wystukałam na klawiaturze kod i brama otworzyła się ukazując biały dom.Zaparkowałam,wysiadłam z samochodu i wyjęłam świece. Musiałam się pośpieszyć do 24:00 coraz mniej czasu.Nie rób tego. Usłyszałam głos Marthy w głowie. Będę robić co mi się podoba.Spierdalaj. Odpowiedziałam. W domu było strasznie ciemno.Zapaliłam wszędzie światła i poszłam na górę do swojego pokoju.Przebrałam się w szorty i luźną koszulkę na ramiączkach,włosy spięłam w koka.Z biurka wyjęłam księgę czarów która należała do najsilniejszej czarownicy.Pierwszej czarownicy na świecie.Czarownicy,która stworzyła nową rasę.Czarownicy,która była matką dzieci księżyca i słońca.Czarownicy z mojego rodu.Poszukałam zaklęcia na wzywanie duchów.Nie powinnaś tego robić.Martha chciała mnie przekonać.
---------------------
Przepraszam,że rozdział jest taki krótki.Zaczynam już pisać rozdział 6.
I przypominam 6 komentarzy i następny rozdział : D
Rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Libster blog Awards i Versatile Blogger Awards. Szczegóły u mnie na blogu http://inna-historia-zmierzchu.blogspot.com
Usuńmam proźbe możesz informować mnie o notkach na blogu wyjątkowa-bella.blog-onet.A poza tym jesteś zajebista
UsuńBomba rozdział:) już czekam na kolejny :) oby był szybciej niż ten:)
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY ROZDZIAŁ!!!!! JUŻ CZEKAM NA KOLEJNY!!!! PLIS BŁAGAM NIECH JEST ON SZYBCIEJ NIŻ TEN, BO MNIE WYKOŃCZYSZ - MARIA KA
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! :)) Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D Nie trzymaj mnie w niepewności :) Jeszcze musiałaś skończyć na takim momencie :) DLACZEGO?????? :))Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńz nie cierpliwością czekam na nn!
Oby pojawił się jak najszybciej
pozdrawiam
świetny rozdział czekam z niecierpliwością na następny :)
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podoba ale wolę takie w których Bella i Edward są razem. Po prostu już taki nawyk że nie czytam takich blogów w których oni nie są razem
OdpowiedzUsuńMożliwe iż musimy się uzbroić w cierpliwość, żeby Bella była z Edwardem. Zobaczymy co przyniosą kolejne rozdziały:) Ja również wolę jak oni są razem ale zauważyłam iż blogi się rozwijają postacie sie zmieniają i Edek w niektórych już takim Narcyzem nie jest:)
OdpowiedzUsuńpozdrawia i życzę weny w dalszym pisaniu kolejnego rozdziału :) pozdrawiam
Nominowałam cię do Libster Blog Awards i the Versatile Blogger Award. Szczegóły na i inna-bella-swan.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSzczegóły też na milosc-wampira-i-czlowieka.blogspot.com
UsuńNominowałam cię do Liebster Blog Awards in the Versatile Blogger Award. Szeły na http://bellajuzniekochaedwarda.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńgemie nowa notka... Ale zapraszam do siebie http://swanowie.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuń