ROZDZIAŁ IV
Zapraszam was na już na IV rozdział.Ciesze się że rozdział III się sopdobał.Myślę że i ten rozdział pozostawi po sobie niedosyt ; D Przypomnę że 3 komentarze i zaczynam pisać rozdział .
Dom w środku okazał się jeszcze piękniejszy niż na zewnątrz.W dużym przedpokoju ściągnęłam szpilki.Dom choć był mniejszy od willi Charliego,willi Janne i Phila czy od mojego domu który się teraz buduje był perfekcyjnie urządzony.Wszystkie ściany były oszklone podobały mi się takie domy.Obróciłam się dookoła.
-Śliczny jest ten twój dom.Piękny jak właściciel.-powiedziałam Edwardowi.
-Bez przesady.Fakt jest jedynym takim domem w Forks i jego obrzeżach.I właśnie to mi się w nim podoba jest po prostu inny.-powiedział Edward.-Zamierzasz siedzieć w przedpokoju i podziwiać jego uroki czy może wolisz posiedzieć w salonie.Jak chcesz jesteś gościem schody też są wygodne do siedzenia.-Zaśmiał się.
-Jesteś okropny.Możemy pójść do salonu.Ale twój dom nie jest jedyny który ma oszklone ściany.
-Tak a jaki jest jeszcze?
-Np. jest taki jeden niedaleko stąd.Właśnie się buduje.
-Będziesz miałam podobny dom?
-Taki podała mi pomysł moja architektka nie miałam pojęcia że jest jeszcze taki jeden dom i to jeszcze w pobliżu.
-Mówi się trudno.Czego się napijesz?-powiedział jak doszliśmy do dużego salonu.Był w różnych odcieniach bieli.Na środku stała wielka biała kanapa w jednym z kątów stało wielkie białe pianino.Umiałam kiedyś grac na tym instrumencie ale po pewnym zdarzeniu nie mam ochoty nawet na nie patrzeć.Rozglądając się doszłam do wniosku że pokój nie dość że jest piękny to jeszcze świetnie urządzony.
-A co masz?
-A na co masz ochotę?
-Mam ochotę na wiele rzeczy.-pokazałam mu język a on się uśmiechnął.-Może być woda.
-Już idę ci nalać a ty się rozgość.-powiedział i zniknął w wielkich drzwiach.Usiadłam na kanapie założyłam nogę na nogę,wyciągnęłam z torebki telefon i postanowiłam odpisać na SMS'a do Kathy "Cześć kochana słuchaj nie mam teraz czasu.Na pewno się spotkamy niedługo obiecuję. xoxo Bella" . Wiadomość ledwie zdążyła do niej dojść a już dostałam odpowiedź " Swan co za refleks po 5h odpisać na SMS'a. Ok.Jak będziesz miała czas to napisz xoxo Gossipgirl ". Zdążyłam włożyć telefon do torebki zanim do pokoju wszedł Edward.Podał mi wodę.
-A ty nic nie pijesz?-zapytałam zdziwiona.
- Na razie nie mam ochoty.-powiedział.Nie wiem ile rozmawialiśmy czas jakby przestał płynąć.Czułam się jakby na świecie był tylko Edward i jakbym miała wielkie szczęście że z nim teraz jestem.Wprawdzie dla niego to może nic nie znaczy ale dla mnie znaczy wiele i wkurza mnie to że Edward bawi się moimi uczuciami.Choć wiem że w każdej chwili może tu wejść jakiś członek jego rodziny decyduję się go pocałować.Na zegarku położonym na komodzie zobaczyłam że jest już 17:30.Cholera miałam jeszcze jechać na budowę.Popatrzyłam przez okno i nic nie wskazywało na taką późną porę niebo dalej było niebieskie bez żadnej chmurki.Może to dzięki temu że jestem teraz z Edwardem.
-Edward fajnie się rozmawia i wg ale muszę się zbierać.Miałam wejść na chwilę a jestem już parę godzin,a jeszcze muszę jechać na budowę.-powiedziałam ze smutkiem w oczach.Nie chciałam jeszcze iść.Mogłabym tak siedzieć i z nim gadać przez całe życie.Edward wydawał się inny niż wszyscy chłopacy w mieście i to mnie w nim kręciło.Popatrzyłam na niego i nie mogłam oderwać oczu od jego piwnych oczu.Może to głupie ale zakochałam się w chłopaku którego znam dopiero 2 dni...
-Szkoda,że musisz już iść fajnie się z tobą rozmawiało wg jesteś inna niż wszystkie dziewczyny w Forks.Jesteś normalna i ani trochę nachalna.Jesteś piękna,miła,urocza,słodka...-moje serce zaczęło szybciej bić.To było cudowne uczucie.Uczucie że kogoś się kocha.Ale on ma dziewczynę.-Jest wiele rzeczy o których sama o sobie nie wiesz np. jak się śmiejesz twoje oczy śmieją się z tobą.Jak jest ci smutno to twoje oczy to okazują chociaż masz na twarzy uśmiech.Śmiejesz się jak mała dziewczynka i to jest takie...nie wiem w jakie słowa to ująć bo piękne to zamało. Jak chcesz mnie pocałować to twoje ciało mówi to samo za ciebie.Ono woła "Pocałuj mnie bo ja się boję twojej reakcji". Bella jesteś... nie mam słów żeby wyrazić jaka jesteś ale nie możemy być razem.Choć wiem że tego pragniesz nie możemy...
-Ale...Dlaczego?-wiedziałam że ma kogoś.Po co robił mi cholerne nadzieje.
-Bella to nie tak...Nie powinnaś mnie znać.Powinnaś trzymać się ode mnie z daleka. -Tłumaczył się.Nie chciałam już go słuchać.Chciałam opuścić to pomieszczenie i zapaść się pod ziemię.Wstałam i się zachwiałam.Zakręciło mi się w głowie.Boże co za wstyd.Edward wziął mnie na ręce i położył na kanapie.
-Zostaw mnie nic mi nie jest.Na mnie już pora.-Chciałam wstać ale mi nie pozwolił.Nie wierzył mi że dobrze się czuję.W pewnym sensie miał rację bo nie czułam się dobrze.Czułam się fatalnie ale psychicznie nie fizycznie.-Nie dotykaj mnie.-Strzepnęłam jego rękę z mojego ramienia.Próbowałam wstać ale mi nie pozwolił.-Kurwa Edward puść mnie do jasnej cholery.
-Nie zamierzam cię teraz puścić ty prawie zemdlałaś.
-Bo za szybko wstałam.Śpieszę się i nie mam zamiaru z tobą jeszcze siedzieć.Edward jesteś taki dobry z rozpoznawania emocji z mojej twarzy jak się niedawno przekonaliśmy to jeszcze nie wyczytałeś,że cię nienawidzę,że jesteś dla mnie nikim.Jak powiedziałeś powinnam trzymać się od ciebie z daleka to chcę to wdrążyć w życie ale mi nie pozwalasz.-powiedziałam z nienawiścią w głosie.Wreszcie mnie puścił.Nie chciałam tego mówić ale to było jedyną rzeczą jaka w tej chwili przyszła mi do głowy.Wstałam wzięłam torebkę i poszłam w kierunku drzwi.Ja nie szłam ja biegłam.Przy drzwiach odwróciłam się po raz ostatni w jego kierunku. Unikał mojego wzroku.Gdy nasze oczy po raz ostatni się spotkały widziałam w nich obojętność co jeszcze bardziej zmotywowało mnie do szybkiego opuszczenia posiadłości. Przechodząc przez drzwi z moich oczu zaczęły ciec łzy.Przyłożyłam rękę do oczu i szybkim krokiem ruszyłam do samochodu nie odwracając się już za siebie.Kurwa te feralne schody oczywiście musiałam się potknąć.Wreszcie stałam przy samochodzie ale oczywiście z trudem otworzyłam drzwi drżącymi rękami.Ja go naprawdę kochałam.Zakochałam się w nim po 2 dniach znajomości.Jak mogłam na to pozwolić.Po dwóch nieudanych próbach włożenia kluczyków do stacyjki wreszcie mi się udało i odpaliłam samochód.Ostatni raz popatrzyłam na Edwarda.Stał w oknie i z obojętnością patrzył się w moją stronę.Nic go to nie obchodziło. Przycisnęłam nogę na gazie i ruszyłam z piskiem opon.Musiałam gdzieś jechać.Nie chciałam wracać do pustego domu.Pojechałam prosto przed siebie.Nie wiem ile tak jechałam ale ujrzałam jakiś budynek na początku nie skojarzyłam do kogo należał ale po pewnym czasie wiedziałam już że to mój.Szklane ściany wyglądał pięknie.Wjechałam na wielkie podwórko,zatrzymałam samochód i wyciągnęłam lusterko z torebki oraz chusteczki.Doprowadziłam się nawet do porządku już nie miałam rozmazanego tuszu.Poprawiłam włosy i wyszłam z auta.Poszłam w stronę wielkiego domu naprawdę wielkiego.Na zewnątrz dom wyglądał pięknie cieszyłam się że już niewiele czasu zostało i w nim zamieszkam.Ściany były pokryte wielkim oknami z przyciemnianymi szybami.Przed domem było wielkie podwórko które na pewno mieści dużo samochodów.
-Bellaaa!!!-ktoś mnie wołał.Od razu poznałam ten głos.Był to Parker przepiękny 6 latek. Parker jest synem mojego przyjaciela i pracownika mojego taty agenta Seelego Bootha. Parker bardzo mnie lubił a ja lubiłam go. Chodź był taki mały zawsze poprawiał mi humor. Jak zwykle Parker ubrany był perfekcyjnie.Chłopiec dobiegł do mnie i wskoczył mi na ręce. Zakręciłam się w kółko.
-Cześć mały.Co tam?-powiedziałam z uśmiechem na twarzy ten chłopak nawet teraz w tak beznadziejnej sytuacji.
-Supper!!!! Wiesz,że na ślubie taty i Hanny będę nosił chyba garnitur i będę im podawał obrączki.-powiedział podekscytowany. Seeley nie jest z mamą Parkera zdecydowali się żeby nie być ze sobą na siłę. Parker chociaż mieszka z mamą ma świetne stosunki z tatą.To super sprawa że Parker może z jakąś sprawą zwrócić się do jednego lub drugiego rodzica. Booth z Hanną poznali się w Afganistanie i teraz razem pracują. Chciałabym tak jak oni poznać kogoś zakochać się z wzajemnością i przede wszystkim żeby ten ktoś zaakceptował mój charakter i to że jestem czarownicą(nie chodzi o charakter) .
-Parker ale ty masz odpowiedzialne zadanie. Odpowiedzialniejsze ode mnie.-powiedziałam stawiając go na ziemię.Podał mi rękę i poszliśmy w stronę zakochanej pary.Jak oni do siebie pasują.Woow.... Hanna jak zwykle wyglądała perfekcyjnie.Blond włosy do ramion ładnie uczesane, niebieskie oczy i czerwone usta jak zwykle podkreślone.Hanna często ubiera jeansy i koszulę w kratę lub jeansową.Booth jak na agenta FBI przystało był ubrany w czarny garnitur.
-Bella przytyłaś.-powiedziała Hanna przytulając mnie.
-Hanna który to miesiąc 7-8-powiedziałam odwzajemniając uścisk.-To dlatego ten ślub.
-Wiem że przytyłam à propos cześć.
-Żartowałam idiocie jesteś chuda.Cześć.
-Cześć Bella dawno cię nie widziałem.-powiedział Booth i przytulił mnie i Hannę zgniatając nas.
-Cześć Booth możesz nas już puścić nie mogę oddychać.-powiedziałam z ostatnim tchem w ustach.Wreszcie nas puścił i wszyscy się zaśmialiśmy.-Dobrze poszło bratu Bones.- obejrzałam się dookoła.Bones a właściwie Dr Temperance Brennan. Brennan była moją przyjaciółką nawet nie wiem czy jedyną prawdziwą. Dla niej jestem Bellą Swan. Zwyczajną laską. Dla niej nigdy nie byłam czarownica choć wiedziała o tym, dla niej nigdy nie byłam modelką ani kasiastą dziewczyna. Kochałam ją za to i przede wszystkim mogłam się jej ze wszystkiego zwierzyć,a ona zachowywała to dla siebie.Brat Bones siedział w więzieniu za dragi i bycie w jednym z Rosyjskich gangów. Temperance poprosiła mnie żebym pomogła jej znaleźć Conradowi jakąś pracę, a że on pracował na budowie i uczęszczał na studia związane z architekturą i budownictwem postanowiłam aby zajął się budową.
-Conrad się na tym zna i nie wiem w czym masz problem Booth.-powiedziałam
-Wiesz Conrad był w pierdlu za dragi i był w gangu w którym był twój brat.Może to dlatego?
-Nie ma to żadnego związku.
-Właśnie ma. Chcesz znaleźć w Conradzie swojego brata Teda ponieważ byli w tym samym gangu. Bella przejrzyj na oczy ludzie się nie zmieniają. Ted był wyjątkowy bardzo go lubiłem ale musisz się pogodzić on się zabił. Ted nie żyje od 2 lat.
-Nie waż się o nim tak mówić.-powiedziałam przez zęby a po policzkach znowu spłynęły mi łzy. Ułożyłam ręce w pięści i nagle na dworze rozpętała się burza z piorunami i zaczął lać deszcz. Podeszłam do Bootha i uderzyłam go w twarz. - Odpierdol się nie jestes moim ojcem i to moja sprawa kto będzie u mnie pracował i radziłabym się do tego przyzwyczaić.-wyciągnęłam z torebki zaproszenie na ślub Hanny i Seelego i rzuciłam mu je pod nogi.-Już nie będzie mi to potrzebne.-odwróciłam się w stronę Hanny.- Sorry Hanna ale musisz poszukać sobie świadkowej.
-Czyli tak reagujesz? Bella ogarnij się rozumiem Ted nie żyje każdemu jest przykro do tego jutro urodziny Toli.Nie możesz się tak zachowywać wiem jak kochałaś Teda ale nie możesz go zastępować Conradem. Przejedziecie się na nim z Bones on i tak wróci do gangu znowu pójdzie do pierdla i będziecie miały ale zresztą nie moja sprawa.
-No właśnie nie twój zasrany interes.
-Bella jesteś moją przyjaciółką i chcę dla ciebie jak najlepiej ale mi nie pozwalasz. Każdy to zauważył że się zamknęłaś w sobie po samobójstwie Teda. Wiesz co czułem w szpitalu patrząc jak Jenna trzyma ci włosy jak rzygałaś po tych tabletkach. Dziewczyno ty połknęłaś 50 tabletek na sen i popiłaś to wódką.To cud że żyjesz. Nie wyobrażasz sobie jak się o ciebie martwiliśmy. Oddalibyśmy wszyscy w tym momencie za to żebyś żyła.Ted nie chciałby tego żebyś tak się zachowywała. Zachowujesz się jak idiotka.-powiedział i podszedł do mnie. Przytulił mnie.-Bella nie chcę cie wkurwić ale chcę dla ciebie jak najlepiej.Dziewczyno ja cię kocham i nie chcę stracić takiej przyjaciółki.
-Seele musisz zrozumieć to z Charlim i resztą że nie jestem już dzieckiem tylko dorosłą dziewczyną.Musisz przestać mnie traktować jak aktorkę,modelkę.Musisz zacząć zachowywać się jakbym była zwykłą 18-latkom. -odwzajemniłam jego uścisk.
-Nie dodawaj sobie lat.Jeszcze przez parę miesięcy jesteś 17-latkom.Masz w pewnym sensie rację ale żebym zaczął cię tak traktować musisz się zacząć zachowywać jak dorosła.Osiągnąć można bardzo dużo ale trzeba pamiętać że osiągnięcia nie decydują o tym jaki ktoś jest dojrzały. Niektóre decydują o inteligencji,niektóre o głupocie.Więc zacznij mnie rozumieć, swoich rodziców i przyjaciół. Bo my chcemy dla ciebie jak najlepiej, a ty po śmierci Teda zamknęłaś się w sobie i trudno do ciebie dotrzeć.
-Booth nie mieszaj mi już i tak dzisiaj wiele przeszłam.
-Bells idź do domu odpocznij psychicznie, pomyśl. Może to da ci do myślenia i zobaczysz jak przez ostatnie 2 lata traktowałaś ludzi.To że poroniłaś,straciłaś brata, twoja przyjaciółka gdzieś znikła nie oznacza że masz prawo do wkurwiania,pyskowania i traktowania niektórych jak śmieci.Takie jest moje zdanie ponieważ wiem jaka byłaś kiedyś i jak się teraz zachowujesz.
-To dobry pomysł.Ja nie muszę szukać zastępstwa dla Teda. Ted był jedyny w swoim rodzaju. Ale wiesz już po części go znalazłam.
-Tak? Kto nim jest?
-Ty idiocie.-podniosłam głowę do góry i popatrzyłam mu w oczy.Też go kochałam jak brata. Kiedyś może coś nas łączyło ale mamy swoje życie i chodź nie raz zdarzyło nam się kochać dalej jesteśmy przyjaciółmi.-Dobra masz racje spieprzyła mi się psychika. Więc pójdę za twoją radą i pojadę do domu odpocznę, upiję się, zapalę jointa i będzie luz. Dobra ja już idę zanim coś jeszcze powiesz i będziemy tego żałować.Papa.-powiedziałam i odwróciłam się na pięcie.
-Pa.-krzyknęli za mną Hanna i Booth.
-Ale ona jest gruba naprawdę przytyła.-powiedział Booth.Wystawiłam mu środkowy palec.
-Pieprz się.-krzyknęłam.Doszłam do samochodu.Boże ale on truje. Masakra dobrze że nie mówiłam mu o Edwardzie.Kurwa dziewczyno on cie nie chce przestań o nim myśleć. Nie mogę popadać w doła.Spojrzałam przez okno i ujrzałam machającego Parkera. Szybko mu odmachałam i odjechałam.Nie wiem ile jechałam na godzinę ale nie wiedziałam gdzie jestem.
Byłam w Forks w innej jego części.Starej części.Wiem już w jakiej części...Bella jesteś na starym cmentarzu...Christian cię tu przysłał...Powiedziała Martha.Miała rację.Stanęłam dokładnie przy samym starym kościele.Tym co przed 2 laty zamknęłam Christiana z Bonnie i jej babcią ponieważ Bonnie i jej babcia uznały że jest zagrożeniem dla Cassie.Znowu zaczęłam płakać. Usiadłam przy metalowych kratach.Łzy spływały na ziemię i moją sukienkę.Christian...Moja pierwsza miłość..Kocham go nadal...Część mojego serca jest właśnie tam...Nie wiem czy jeszcze żyje...Bella już dziś dużo płakałaś musisz jeszcze dojechać do domu.Nie miałam sił wstać. Nie miałam sił by żyć...Siedziałam i płakałam...
OCZAMI CHRISTIANA :
Spałem,a może usychałem. To już 2-3, a może 4 lata bez mojej najdroższej. Bez mojego szczęścia. Bez mojego serca. Bez Belli. To nic,że jej brat Ted przychodzi do mnie co tydzień i zdaje relacje z życia Belli. Nie raz mówiłem mu żeby przestał przychodzić i przynosić mi krwi,że życie bez serca to nie jest życie.Ale on mówił,że jestem jego jedyną rodziną bo do Belli nie pójdzie,nie po tym jak przez niego płakała.Jak stała nad jego grobem.Ted był wampirem ten skurwiel zabił się po przyjęciu mojej krwi.Idiota jak to Bella zawsze mówiła.Czy ja nie mogę przestać o niej myśleć.Jak to dobrze,że Ted przyniósł mi poduszkę przynajmniej mi wygodnie.Poduszkę Belli.Przewróciłem się na brzuch i wdychałem końcówki zapachu mojego słonka.Nagle poczułem pustkę i smutek.Bella płakała była smutna,a ja nie mogę jej pomóc ani pocieszyć.Bella nie płacz!!!!Nie zasługujesz na bycie smutną.I nagle usłyszałem płacz.Nie płacz tylko szloch.Myślałem że to omamy słuchowe ale później ten zapach.Najpiękniejszy zapach na świecie.Bella ona tam jest.Szybko wstałem.Kurwa nie mam tyle siły.Nie mogę biec szybko.Szedłem najszybciej jak mogłem.Upadłem ale się podniosłem.Wszystko tylko żeby dotrzeć do słoneczka mojego.Podtrzymywałem się ściany.Szloch robił się coraz głośniejszy.Byłem już blisko.Nagle szloch ustał.Usłyszałem jak ktoś wstaje.Nie Bella proszę.Już jestem blisko.Biegłem ile sił w nogach.Byłem już prawie przy kratach.
-Na zawsze będę cię kochała Christian.Na zawsze.-usłyszałem jej szept.Dotknęła ust dłonią i przyłożyła ją do krat.-Na zawsze.- powiedziała i odeszła.Dotarłem do krat.
-Ja ciebie też kocham słonko.-złapałem kraty i uklękłem.Jestem wampirem ale po mojej skamieniałej twarzy poleciała łza.Łza smutku,tęsknoty...-Bella!!!-krzyknąłem.Dziewczyna się obróciła.
Szybko podbiegła w moją stronę.
-Christian.-powiedziała.W jej oczach widziałem mieszane uczucia radość,smutek,niedowiarę,cierpienie.Położyła rękę na mojej ręce.-Ty żyjesz.Ty żyjesz!!!Boże jak się cieszę!!-powiedziała,a z oczu popłynęły świeże łzy.
-Nie płacz słonko.Jestem tu przy tobie.Jesteśmy razem i nic nas już nie rozdzieli.Kocham cię...
Przepraszam,że tyle musieliście czekać ale myślę,że rozdział się spodobał.Oczywiście jak zawsze 3 komentarze i zaczynam pisać nowy rozdział.Buziaki i Dobranoc : )
Pozdrawiam ;**
~Jane
Dom w środku okazał się jeszcze piękniejszy niż na zewnątrz.W dużym przedpokoju ściągnęłam szpilki.Dom choć był mniejszy od willi Charliego,willi Janne i Phila czy od mojego domu który się teraz buduje był perfekcyjnie urządzony.Wszystkie ściany były oszklone podobały mi się takie domy.Obróciłam się dookoła.
-Śliczny jest ten twój dom.Piękny jak właściciel.-powiedziałam Edwardowi.
-Bez przesady.Fakt jest jedynym takim domem w Forks i jego obrzeżach.I właśnie to mi się w nim podoba jest po prostu inny.-powiedział Edward.-Zamierzasz siedzieć w przedpokoju i podziwiać jego uroki czy może wolisz posiedzieć w salonie.Jak chcesz jesteś gościem schody też są wygodne do siedzenia.-Zaśmiał się.
-Jesteś okropny.Możemy pójść do salonu.Ale twój dom nie jest jedyny który ma oszklone ściany.
-Tak a jaki jest jeszcze?
-Np. jest taki jeden niedaleko stąd.Właśnie się buduje.
-Będziesz miałam podobny dom?
-Taki podała mi pomysł moja architektka nie miałam pojęcia że jest jeszcze taki jeden dom i to jeszcze w pobliżu.
-Mówi się trudno.Czego się napijesz?-powiedział jak doszliśmy do dużego salonu.Był w różnych odcieniach bieli.Na środku stała wielka biała kanapa w jednym z kątów stało wielkie białe pianino.Umiałam kiedyś grac na tym instrumencie ale po pewnym zdarzeniu nie mam ochoty nawet na nie patrzeć.Rozglądając się doszłam do wniosku że pokój nie dość że jest piękny to jeszcze świetnie urządzony.
-A co masz?
-A na co masz ochotę?
-Mam ochotę na wiele rzeczy.-pokazałam mu język a on się uśmiechnął.-Może być woda.
-Już idę ci nalać a ty się rozgość.-powiedział i zniknął w wielkich drzwiach.Usiadłam na kanapie założyłam nogę na nogę,wyciągnęłam z torebki telefon i postanowiłam odpisać na SMS'a do Kathy "Cześć kochana słuchaj nie mam teraz czasu.Na pewno się spotkamy niedługo obiecuję. xoxo Bella" . Wiadomość ledwie zdążyła do niej dojść a już dostałam odpowiedź " Swan co za refleks po 5h odpisać na SMS'a. Ok.Jak będziesz miała czas to napisz xoxo Gossipgirl ". Zdążyłam włożyć telefon do torebki zanim do pokoju wszedł Edward.Podał mi wodę.
-A ty nic nie pijesz?-zapytałam zdziwiona.
- Na razie nie mam ochoty.-powiedział.Nie wiem ile rozmawialiśmy czas jakby przestał płynąć.Czułam się jakby na świecie był tylko Edward i jakbym miała wielkie szczęście że z nim teraz jestem.Wprawdzie dla niego to może nic nie znaczy ale dla mnie znaczy wiele i wkurza mnie to że Edward bawi się moimi uczuciami.Choć wiem że w każdej chwili może tu wejść jakiś członek jego rodziny decyduję się go pocałować.Na zegarku położonym na komodzie zobaczyłam że jest już 17:30.Cholera miałam jeszcze jechać na budowę.Popatrzyłam przez okno i nic nie wskazywało na taką późną porę niebo dalej było niebieskie bez żadnej chmurki.Może to dzięki temu że jestem teraz z Edwardem.
-Edward fajnie się rozmawia i wg ale muszę się zbierać.Miałam wejść na chwilę a jestem już parę godzin,a jeszcze muszę jechać na budowę.-powiedziałam ze smutkiem w oczach.Nie chciałam jeszcze iść.Mogłabym tak siedzieć i z nim gadać przez całe życie.Edward wydawał się inny niż wszyscy chłopacy w mieście i to mnie w nim kręciło.Popatrzyłam na niego i nie mogłam oderwać oczu od jego piwnych oczu.Może to głupie ale zakochałam się w chłopaku którego znam dopiero 2 dni...
-Szkoda,że musisz już iść fajnie się z tobą rozmawiało wg jesteś inna niż wszystkie dziewczyny w Forks.Jesteś normalna i ani trochę nachalna.Jesteś piękna,miła,urocza,słodka...-moje serce zaczęło szybciej bić.To było cudowne uczucie.Uczucie że kogoś się kocha.Ale on ma dziewczynę.-Jest wiele rzeczy o których sama o sobie nie wiesz np. jak się śmiejesz twoje oczy śmieją się z tobą.Jak jest ci smutno to twoje oczy to okazują chociaż masz na twarzy uśmiech.Śmiejesz się jak mała dziewczynka i to jest takie...nie wiem w jakie słowa to ująć bo piękne to zamało. Jak chcesz mnie pocałować to twoje ciało mówi to samo za ciebie.Ono woła "Pocałuj mnie bo ja się boję twojej reakcji". Bella jesteś... nie mam słów żeby wyrazić jaka jesteś ale nie możemy być razem.Choć wiem że tego pragniesz nie możemy...
-Ale...Dlaczego?-wiedziałam że ma kogoś.Po co robił mi cholerne nadzieje.
-Bella to nie tak...Nie powinnaś mnie znać.Powinnaś trzymać się ode mnie z daleka. -Tłumaczył się.Nie chciałam już go słuchać.Chciałam opuścić to pomieszczenie i zapaść się pod ziemię.Wstałam i się zachwiałam.Zakręciło mi się w głowie.Boże co za wstyd.Edward wziął mnie na ręce i położył na kanapie.
-Zostaw mnie nic mi nie jest.Na mnie już pora.-Chciałam wstać ale mi nie pozwolił.Nie wierzył mi że dobrze się czuję.W pewnym sensie miał rację bo nie czułam się dobrze.Czułam się fatalnie ale psychicznie nie fizycznie.-Nie dotykaj mnie.-Strzepnęłam jego rękę z mojego ramienia.Próbowałam wstać ale mi nie pozwolił.-Kurwa Edward puść mnie do jasnej cholery.
-Nie zamierzam cię teraz puścić ty prawie zemdlałaś.
-Bo za szybko wstałam.Śpieszę się i nie mam zamiaru z tobą jeszcze siedzieć.Edward jesteś taki dobry z rozpoznawania emocji z mojej twarzy jak się niedawno przekonaliśmy to jeszcze nie wyczytałeś,że cię nienawidzę,że jesteś dla mnie nikim.Jak powiedziałeś powinnam trzymać się od ciebie z daleka to chcę to wdrążyć w życie ale mi nie pozwalasz.-powiedziałam z nienawiścią w głosie.Wreszcie mnie puścił.Nie chciałam tego mówić ale to było jedyną rzeczą jaka w tej chwili przyszła mi do głowy.Wstałam wzięłam torebkę i poszłam w kierunku drzwi.Ja nie szłam ja biegłam.Przy drzwiach odwróciłam się po raz ostatni w jego kierunku. Unikał mojego wzroku.Gdy nasze oczy po raz ostatni się spotkały widziałam w nich obojętność co jeszcze bardziej zmotywowało mnie do szybkiego opuszczenia posiadłości. Przechodząc przez drzwi z moich oczu zaczęły ciec łzy.Przyłożyłam rękę do oczu i szybkim krokiem ruszyłam do samochodu nie odwracając się już za siebie.Kurwa te feralne schody oczywiście musiałam się potknąć.Wreszcie stałam przy samochodzie ale oczywiście z trudem otworzyłam drzwi drżącymi rękami.Ja go naprawdę kochałam.Zakochałam się w nim po 2 dniach znajomości.Jak mogłam na to pozwolić.Po dwóch nieudanych próbach włożenia kluczyków do stacyjki wreszcie mi się udało i odpaliłam samochód.Ostatni raz popatrzyłam na Edwarda.Stał w oknie i z obojętnością patrzył się w moją stronę.Nic go to nie obchodziło. Przycisnęłam nogę na gazie i ruszyłam z piskiem opon.Musiałam gdzieś jechać.Nie chciałam wracać do pustego domu.Pojechałam prosto przed siebie.Nie wiem ile tak jechałam ale ujrzałam jakiś budynek na początku nie skojarzyłam do kogo należał ale po pewnym czasie wiedziałam już że to mój.Szklane ściany wyglądał pięknie.Wjechałam na wielkie podwórko,zatrzymałam samochód i wyciągnęłam lusterko z torebki oraz chusteczki.Doprowadziłam się nawet do porządku już nie miałam rozmazanego tuszu.Poprawiłam włosy i wyszłam z auta.Poszłam w stronę wielkiego domu naprawdę wielkiego.Na zewnątrz dom wyglądał pięknie cieszyłam się że już niewiele czasu zostało i w nim zamieszkam.Ściany były pokryte wielkim oknami z przyciemnianymi szybami.Przed domem było wielkie podwórko które na pewno mieści dużo samochodów.
-Bellaaa!!!-ktoś mnie wołał.Od razu poznałam ten głos.Był to Parker przepiękny 6 latek. Parker jest synem mojego przyjaciela i pracownika mojego taty agenta Seelego Bootha. Parker bardzo mnie lubił a ja lubiłam go. Chodź był taki mały zawsze poprawiał mi humor. Jak zwykle Parker ubrany był perfekcyjnie.Chłopiec dobiegł do mnie i wskoczył mi na ręce. Zakręciłam się w kółko.
-Cześć mały.Co tam?-powiedziałam z uśmiechem na twarzy ten chłopak nawet teraz w tak beznadziejnej sytuacji.
-Supper!!!! Wiesz,że na ślubie taty i Hanny będę nosił chyba garnitur i będę im podawał obrączki.-powiedział podekscytowany. Seeley nie jest z mamą Parkera zdecydowali się żeby nie być ze sobą na siłę. Parker chociaż mieszka z mamą ma świetne stosunki z tatą.To super sprawa że Parker może z jakąś sprawą zwrócić się do jednego lub drugiego rodzica. Booth z Hanną poznali się w Afganistanie i teraz razem pracują. Chciałabym tak jak oni poznać kogoś zakochać się z wzajemnością i przede wszystkim żeby ten ktoś zaakceptował mój charakter i to że jestem czarownicą(nie chodzi o charakter) .
-Parker ale ty masz odpowiedzialne zadanie. Odpowiedzialniejsze ode mnie.-powiedziałam stawiając go na ziemię.Podał mi rękę i poszliśmy w stronę zakochanej pary.Jak oni do siebie pasują.Woow.... Hanna jak zwykle wyglądała perfekcyjnie.Blond włosy do ramion ładnie uczesane, niebieskie oczy i czerwone usta jak zwykle podkreślone.Hanna często ubiera jeansy i koszulę w kratę lub jeansową.Booth jak na agenta FBI przystało był ubrany w czarny garnitur.
-Bella przytyłaś.-powiedziała Hanna przytulając mnie.
-Hanna który to miesiąc 7-8-powiedziałam odwzajemniając uścisk.-To dlatego ten ślub.
-Wiem że przytyłam à propos cześć.
-Żartowałam idiocie jesteś chuda.Cześć.
-Cześć Bella dawno cię nie widziałem.-powiedział Booth i przytulił mnie i Hannę zgniatając nas.
-Cześć Booth możesz nas już puścić nie mogę oddychać.-powiedziałam z ostatnim tchem w ustach.Wreszcie nas puścił i wszyscy się zaśmialiśmy.-Dobrze poszło bratu Bones.- obejrzałam się dookoła.Bones a właściwie Dr Temperance Brennan. Brennan była moją przyjaciółką nawet nie wiem czy jedyną prawdziwą. Dla niej jestem Bellą Swan. Zwyczajną laską. Dla niej nigdy nie byłam czarownica choć wiedziała o tym, dla niej nigdy nie byłam modelką ani kasiastą dziewczyna. Kochałam ją za to i przede wszystkim mogłam się jej ze wszystkiego zwierzyć,a ona zachowywała to dla siebie.Brat Bones siedział w więzieniu za dragi i bycie w jednym z Rosyjskich gangów. Temperance poprosiła mnie żebym pomogła jej znaleźć Conradowi jakąś pracę, a że on pracował na budowie i uczęszczał na studia związane z architekturą i budownictwem postanowiłam aby zajął się budową.
-Conrad się na tym zna i nie wiem w czym masz problem Booth.-powiedziałam
-Wiesz Conrad był w pierdlu za dragi i był w gangu w którym był twój brat.Może to dlatego?
-Nie ma to żadnego związku.
-Właśnie ma. Chcesz znaleźć w Conradzie swojego brata Teda ponieważ byli w tym samym gangu. Bella przejrzyj na oczy ludzie się nie zmieniają. Ted był wyjątkowy bardzo go lubiłem ale musisz się pogodzić on się zabił. Ted nie żyje od 2 lat.
-Nie waż się o nim tak mówić.-powiedziałam przez zęby a po policzkach znowu spłynęły mi łzy. Ułożyłam ręce w pięści i nagle na dworze rozpętała się burza z piorunami i zaczął lać deszcz. Podeszłam do Bootha i uderzyłam go w twarz. - Odpierdol się nie jestes moim ojcem i to moja sprawa kto będzie u mnie pracował i radziłabym się do tego przyzwyczaić.-wyciągnęłam z torebki zaproszenie na ślub Hanny i Seelego i rzuciłam mu je pod nogi.-Już nie będzie mi to potrzebne.-odwróciłam się w stronę Hanny.- Sorry Hanna ale musisz poszukać sobie świadkowej.
-Czyli tak reagujesz? Bella ogarnij się rozumiem Ted nie żyje każdemu jest przykro do tego jutro urodziny Toli.Nie możesz się tak zachowywać wiem jak kochałaś Teda ale nie możesz go zastępować Conradem. Przejedziecie się na nim z Bones on i tak wróci do gangu znowu pójdzie do pierdla i będziecie miały ale zresztą nie moja sprawa.
-No właśnie nie twój zasrany interes.
-Bella jesteś moją przyjaciółką i chcę dla ciebie jak najlepiej ale mi nie pozwalasz. Każdy to zauważył że się zamknęłaś w sobie po samobójstwie Teda. Wiesz co czułem w szpitalu patrząc jak Jenna trzyma ci włosy jak rzygałaś po tych tabletkach. Dziewczyno ty połknęłaś 50 tabletek na sen i popiłaś to wódką.To cud że żyjesz. Nie wyobrażasz sobie jak się o ciebie martwiliśmy. Oddalibyśmy wszyscy w tym momencie za to żebyś żyła.Ted nie chciałby tego żebyś tak się zachowywała. Zachowujesz się jak idiotka.-powiedział i podszedł do mnie. Przytulił mnie.-Bella nie chcę cie wkurwić ale chcę dla ciebie jak najlepiej.Dziewczyno ja cię kocham i nie chcę stracić takiej przyjaciółki.
-Seele musisz zrozumieć to z Charlim i resztą że nie jestem już dzieckiem tylko dorosłą dziewczyną.Musisz przestać mnie traktować jak aktorkę,modelkę.Musisz zacząć zachowywać się jakbym była zwykłą 18-latkom. -odwzajemniłam jego uścisk.
-Nie dodawaj sobie lat.Jeszcze przez parę miesięcy jesteś 17-latkom.Masz w pewnym sensie rację ale żebym zaczął cię tak traktować musisz się zacząć zachowywać jak dorosła.Osiągnąć można bardzo dużo ale trzeba pamiętać że osiągnięcia nie decydują o tym jaki ktoś jest dojrzały. Niektóre decydują o inteligencji,niektóre o głupocie.Więc zacznij mnie rozumieć, swoich rodziców i przyjaciół. Bo my chcemy dla ciebie jak najlepiej, a ty po śmierci Teda zamknęłaś się w sobie i trudno do ciebie dotrzeć.
-Booth nie mieszaj mi już i tak dzisiaj wiele przeszłam.
-Bells idź do domu odpocznij psychicznie, pomyśl. Może to da ci do myślenia i zobaczysz jak przez ostatnie 2 lata traktowałaś ludzi.To że poroniłaś,straciłaś brata, twoja przyjaciółka gdzieś znikła nie oznacza że masz prawo do wkurwiania,pyskowania i traktowania niektórych jak śmieci.Takie jest moje zdanie ponieważ wiem jaka byłaś kiedyś i jak się teraz zachowujesz.
-To dobry pomysł.Ja nie muszę szukać zastępstwa dla Teda. Ted był jedyny w swoim rodzaju. Ale wiesz już po części go znalazłam.
-Tak? Kto nim jest?
-Ty idiocie.-podniosłam głowę do góry i popatrzyłam mu w oczy.Też go kochałam jak brata. Kiedyś może coś nas łączyło ale mamy swoje życie i chodź nie raz zdarzyło nam się kochać dalej jesteśmy przyjaciółmi.-Dobra masz racje spieprzyła mi się psychika. Więc pójdę za twoją radą i pojadę do domu odpocznę, upiję się, zapalę jointa i będzie luz. Dobra ja już idę zanim coś jeszcze powiesz i będziemy tego żałować.Papa.-powiedziałam i odwróciłam się na pięcie.
-Pa.-krzyknęli za mną Hanna i Booth.
-Ale ona jest gruba naprawdę przytyła.-powiedział Booth.Wystawiłam mu środkowy palec.
-Pieprz się.-krzyknęłam.Doszłam do samochodu.Boże ale on truje. Masakra dobrze że nie mówiłam mu o Edwardzie.Kurwa dziewczyno on cie nie chce przestań o nim myśleć. Nie mogę popadać w doła.Spojrzałam przez okno i ujrzałam machającego Parkera. Szybko mu odmachałam i odjechałam.Nie wiem ile jechałam na godzinę ale nie wiedziałam gdzie jestem.
Byłam w Forks w innej jego części.Starej części.Wiem już w jakiej części...Bella jesteś na starym cmentarzu...Christian cię tu przysłał...Powiedziała Martha.Miała rację.Stanęłam dokładnie przy samym starym kościele.Tym co przed 2 laty zamknęłam Christiana z Bonnie i jej babcią ponieważ Bonnie i jej babcia uznały że jest zagrożeniem dla Cassie.Znowu zaczęłam płakać. Usiadłam przy metalowych kratach.Łzy spływały na ziemię i moją sukienkę.Christian...Moja pierwsza miłość..Kocham go nadal...Część mojego serca jest właśnie tam...Nie wiem czy jeszcze żyje...Bella już dziś dużo płakałaś musisz jeszcze dojechać do domu.Nie miałam sił wstać. Nie miałam sił by żyć...Siedziałam i płakałam...
OCZAMI CHRISTIANA :
Spałem,a może usychałem. To już 2-3, a może 4 lata bez mojej najdroższej. Bez mojego szczęścia. Bez mojego serca. Bez Belli. To nic,że jej brat Ted przychodzi do mnie co tydzień i zdaje relacje z życia Belli. Nie raz mówiłem mu żeby przestał przychodzić i przynosić mi krwi,że życie bez serca to nie jest życie.Ale on mówił,że jestem jego jedyną rodziną bo do Belli nie pójdzie,nie po tym jak przez niego płakała.Jak stała nad jego grobem.Ted był wampirem ten skurwiel zabił się po przyjęciu mojej krwi.Idiota jak to Bella zawsze mówiła.Czy ja nie mogę przestać o niej myśleć.Jak to dobrze,że Ted przyniósł mi poduszkę przynajmniej mi wygodnie.Poduszkę Belli.Przewróciłem się na brzuch i wdychałem końcówki zapachu mojego słonka.Nagle poczułem pustkę i smutek.Bella płakała była smutna,a ja nie mogę jej pomóc ani pocieszyć.Bella nie płacz!!!!Nie zasługujesz na bycie smutną.I nagle usłyszałem płacz.Nie płacz tylko szloch.Myślałem że to omamy słuchowe ale później ten zapach.Najpiękniejszy zapach na świecie.Bella ona tam jest.Szybko wstałem.Kurwa nie mam tyle siły.Nie mogę biec szybko.Szedłem najszybciej jak mogłem.Upadłem ale się podniosłem.Wszystko tylko żeby dotrzeć do słoneczka mojego.Podtrzymywałem się ściany.Szloch robił się coraz głośniejszy.Byłem już blisko.Nagle szloch ustał.Usłyszałem jak ktoś wstaje.Nie Bella proszę.Już jestem blisko.Biegłem ile sił w nogach.Byłem już prawie przy kratach.
-Na zawsze będę cię kochała Christian.Na zawsze.-usłyszałem jej szept.Dotknęła ust dłonią i przyłożyła ją do krat.-Na zawsze.- powiedziała i odeszła.Dotarłem do krat.
-Ja ciebie też kocham słonko.-złapałem kraty i uklękłem.Jestem wampirem ale po mojej skamieniałej twarzy poleciała łza.Łza smutku,tęsknoty...-Bella!!!-krzyknąłem.Dziewczyna się obróciła.
Szybko podbiegła w moją stronę.
-Christian.-powiedziała.W jej oczach widziałem mieszane uczucia radość,smutek,niedowiarę,cierpienie.Położyła rękę na mojej ręce.-Ty żyjesz.Ty żyjesz!!!Boże jak się cieszę!!-powiedziała,a z oczu popłynęły świeże łzy.
-Nie płacz słonko.Jestem tu przy tobie.Jesteśmy razem i nic nas już nie rozdzieli.Kocham cię...
Przepraszam,że tyle musieliście czekać ale myślę,że rozdział się spodobał.Oczywiście jak zawsze 3 komentarze i zaczynam pisać nowy rozdział.Buziaki i Dobranoc : )
Pozdrawiam ;**
~Jane
OMG!!!!Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! :)) Cud miód i maliny XD Cudowny rozdział!!!!!wow!!!!!Aż brak słów !!!!Jednak jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy ?? Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny tak samo jak cały blog!!!!!!! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)Ps. Czy Bella będzie kiedyś z Edziem???Pozdrawiam gorąco- MariaK21 :**Niech wena będzie z TOBĄ!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
OdpowiedzUsuńNiedawno znalazłam twojego bloga. I wiesz co? Zakochałam się w nim. Dziewczyno masz talent!
OdpowiedzUsuńBlog jest świetny,!!!!!!!!! pochłaniam go raz w tygodniu:) Kiedy kolejny rozdział??? :D Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
OdpowiedzUsuńdziś znalazłam twojego bloga jest świetny!
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się nn!
wczoraj natknęłam się na twojego bloga a dziś komentuję
OdpowiedzUsuńtwój blog mi się bardzo podoba! nie mogę doczekać się nn!
ciekawa bardzo ciekawa historia!
pozdrawiam Liv