czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 3

KOCHANI DZIĘKUJĘ ZA 520 WYŚWIETLEŃ

Chciałam podziękować wam za aż 520 wyświetleń a dopiero dodaję rozdział 3 ; ) Bardzo dziękuję osobom komentującym rozdziały i chciałabym przypomnieć 3 komentarze i zaczynam pisać nowiutki rozdział.Jak macie jakieś uwagi lub prośby oraz pytania prosiłabym nie krępować się tylko pisać w komentarzach.Pozdrawiam i życzę miłego czytania ; ) Przepraszam że dobiero dzisiaj ale wczoraj nie miałam czasu.Przepraszam :)


ROZDZIAŁ 3


 Wsiadłyśmy do samochodu.Założyłam okulary przeciwsłoneczne jak na takie pochmurne miasto dzisiaj było gorąco.Słońce strasznie świeciło i trudno było wytrzymać chociaż sekundę patrząc na nie.Włożyłam kluczyki do stacyjki i ruszyłam w stronę bramy wjazdowej koło której stał ochroniarz w czarnym garniturze.Otworzyłam okno bo wyraźnie coś chciał. 
-Dzień dobry panno Swan -kiwnął głową w moją stronę i uśmiechnęli się pokazując białe,proste zęby-Cześć Cassie.
-Jestem Bella.-powiedziałam odwzajemniając uśmiech.Ten ochroniarz był akurat przystojny i miał z dwadzieścia parę lat.Wyciągnął rękę w moją stronę.Podałam mu swoją na której złożył delikatny pocałunek.
-Miło mi panienkę poznać.Przepraszam miło mi cię poznać Bello.-szybko się poprawił.-Jestem Andrew.
-Miło mi cię poznać Andrew.-Uśmiechnęłam się. Cassie wyraźnie się to nie spodobało bo odchrząknęła.
-Bella jest już późno,a jeszcze musisz odebrać swój plan.-powiedziała z zazdrością w głosie.
-Pa Bello .Życzę miłego dnia.-powiedział kiwając głowę.
-Dziękuję i nawzajem.Do zobaczenia Andrew.-Uśmiechnęłam się do niego,a on otworzył mi bramę. Odpaliłam silnik i ruszyłyśmy.-Cassie przestań zdążyłybyśmy,a poza tym nauczyłaś się czegoś.Była to twoja pierwsza lekcja jak oczarować faceta żeby jadł ci z ręki.
-Bella zwariowałaś zasada pierwsza nie flirtuj z pracownikami ojca bo oni stracą pracę a ty będziesz miała zablokowane konto bankowe.-odgryzła się Cassie 
-Serio myślisz,że się przejmuję tym,że tatuś zablokuje mi konto mam więcej kasy od niego,a poza tym we wrześniu kończę osiemnaście lat-Uśmiechnęłam się triumfalnie,a Cassie nie wiedziała co ma mi odpowiedzieć.-Mów mi gdzie mam jechać bo się zgubimy.
-Serio zgubić się w Forks. Żartujesz sobie?
-Nie.Dobra nie ważne od czego jest nawigacja.
-Jezu czy ty zawsze musisz się tak ubierać?
-Tzn jak się ubieram?
-Tak że wszyscy faceci się ślinią na twój widok.
-Lekcja 2 uwiedź chłopaka samym wyglądem.Chociaż to może być lekcja pierwsza.
-Dobra Bella nie zachowuj się jak nauczycielka tylko jedź.
-Ok.-Rozpędziłam się do 150km/h.Za 5 min byłyśmy już w szkole.Wjechałyśmy do szkoły z piskiem opon. Oczy wszystkich skierowały się w naszą stronę.-Dobra wysiadamy.
-Świetnie paparazzi.-powiedziała patrząc przez przyciemnioną szybę.
-Kurwa.Skąd oni wiedzą gdzie jestem.
-Nie wiem.Wszyscy wiedzą kim jesteś i gdzie jesteś na pewno na gossipgirl.com znajdziesz swoje zdjęcia na lotnisku.
-Szlag.Dobra chodź wychodzimy nie będziemy tu chyba siedzieć godzinę.-otworzyłyśmy drzwi jednocześnie i wyszłyśmy z auta.Wyciągnęłam z samochodu torebkę i założyłam ją na ramie.
-Bello co cię skierowało tu do szkoły publicznej z prywatnej aktorskiej szkoły?-powiedział jeden z paparazzich.
-Bello co z serialem?-powiedział inny.
-Bella tam są moi znajomi i Mike chodź.-powiedziała mi do ucha Cassie,podała mi rękę i poprowadziła w stronę 5 osób.
-Bello...-usłyszałam znowu 10 paparazzich na raz.
-Pieprzcie się -powiedziałam i pokazałam środkowego palca.Ależ jest pani niegrzeczna panno Swan. Powiedział głos w mojej głowie. Była to Martha Carrter. Martha była czarownicą z Salem. Była mną, a może ja jestem nią. Mniejsza z tym. Martha od czasu gdy stałam się czarownicą siedzi w mojej głowie i mówi swoje uwagi na różne tematy. Te uwagi czasami są zbędne ale co poradzić. Martha została spalona na stosie podczas gdy była w 3 miesiącu ciąży. Jest od tego czasu w czyśćcu cały czas w ciąży. Martha spierdalaj. Wkurzała mnie już tym swoim gadaniem w mojej głowie. Chociaż w niej nie siedziała ale potrafiła do niej wejść w każdej chwili w jakiej akurat chciała. Za moich czasów nie było tych całych paparazzich ani młodzież tak nie przeklinała. Jak mieszkałam w Forks bo tu mieszkałam przez krótki okres swojego życia, krótkiego ale życia nie było tu takiej szkoły. Była ona inna, lepsza. Była to jedyna szkoła damska w całych obecnych Stanach Zjednoczonych. To był pretekst że to szkoła dla dziewcząt, możliwość uczęszczania do tej szkoły miały tylko wybrane dziewczyny. Dziewczyny które były czarownicami. Uczono nas tu czarnej magii i wielu innych jej rodzajów, niektóre by jeszcze gorsze od niej.Pogrążyła się w swoich myślach. Martha miała dwadzieścia parę lat jak ją spalono wiele przeżyła i zawsze byłam otwarta na jej uwagi i względem magii i życia.Ufałam jej bardzo była dla mnie mną.Drugą mną.Kochałam ją jak siebie.Moje rozmyślenia przerwała Cassie szturchając mnie.
-Ej co ci jest?-zapytała patrząc mi w oczy.-Jesteś cała blada, a twoje oczy zrobiły się puste.Coś nie tak?
-Nie wszystko OK,-powiedziałam z udawanym uśmiechem.-Chodź poznam twojego chłopaka i tą całą Jessicę.-Cassie przyglądała mi się z niedowierzaniem.-Cassie wszystko OK.Po prostu ci paparazzi nie mogę nigdzie iść sama bez nich.Od jutra na pewno będzie za nami chodził jakiś ochroniarz.-zażartowałam.
-Dobra wierzę ci.-uśmiechnęła się.-Kurczę jestem ciekawa czy Mike pamięta co dzisiaj za dzień?
-A dzisiaj nie jest piątek?
-Świnia.-powiedziała dając mi sójkę w bok.Drogę zagrodzili nam 3 paparazzi z aparatami w rękach.Uśmiechnęłyśmy się z Cassie do aparatu i przytuliłyśmy się.-Ciekawe jak wyszłyśmy?- Powiedziała gdy podchodziliśmy do jej znajomych.
-Jak zwykle pięknie.-powiedziałam gdy doszłyśmy do grupki osób.Cassie od razu podeszła do Mika i rzuciła mu się w ramiona.Mike wziął ją na ręce i namiętnie pocałował.Fuuu... Nie ma to jak widok całującej się siostry.Od razu widać że on ją kocha Cassie jak zwykle przesadza. Nie zauważyłam że ktoś do mnie podszedł dopiero jak odchrząknął.
-Słodko razem wyglądają.-powiedziała z sarkazmem jakaś brunetka.Była średniego wzrostu, wyglądała jak ździra w złym znaczeniu.Jak na nią popatrzyłam najpierw widziałam tapetę,a później ją. Masakra jak można się tak ubierać.Blee... Spodnie są już niemodne od 50 lat a bluzka jakby ukradła babci z szafy.-Jessica, a ty zapewne Bella Swan- powiedziała podając mi rękę. Miała poobgryzane paznokcie i zniszczone ręce. Blee.. Jak Cassie mogła powiedziała że wygląda jak sexbomba,raczej jak jakaś sierota.Minęło parę sekund i dziewczyna zorientowała się,że patrzę na jej ręce z obrzydzeniem.-Sorry-powiedziała z udawaną skruchą.Suka jak nic.Podeszła do nas Cassie z różą w ręce.Mike trzymał ją w pasie.Wyglądali razem słodko.Uśmiechnęłam się do nich.
-Bella poznaj Mika.-powiedziała gdy tylko podeszła.
-Mike-chłopak podał mi rękę i uśmiechnął się.-Ty musisz być tą wyrodną siostrą Cassie i do tego uroczą modelką i aktorką.Szkoda że mam już dziewczynę.-powiedział z wymuszaną smutną miną.Cassie uderzyła go w ramię do przyjacielsku.-Spokojnie mała wiesz że cię kocham najbardziej na świecie.-powiedział Cassie a ona wtuliła mu się w ramie.
-Bella ale to już wiesz jak wszyscy ;/-powiedziałam i uśmiechnęłam się z wymuszeniem.-Cassie  wytłumacz mi gdzie jest sekretariat.
-Idziesz prosto do oddzielnego budynku.Tam wchodzisz przez czarne drzwi.I tam powinnaś znaleźć sekretariat.
-Dzięki.To ja idę bo się jeszcze spóźnię, a w pierwszy dzień dziwnie by to wyglądało.
-Ok to się zobaczymy na lunchu.-powiedziała i mi pomachała.Poszłam za jej wskazówkami i skierowałam się w stronę osobnego budynku.Gdy prawie do niego dotarłam przejeżdżało koło mnie srebne auto bodajże volvo.Auto zwolniło gdy było koło mnie.Odwróciłam głowę i zobaczyłam kierowcę z którym załapałam kontakt wzrokowy.Te oczy już je kiedyś widziałam.Były piękne. O kurwa... To ten chłopak z lotniska.To Edward.Nie zauważyłam,że już byłam koło sekretariatu.Bella otrząśnij się on ma dziewczynę.Stanęłam pod drzwiami i odwróciłam się w stronę parkującego auta.Zaparkowało ono koło mojego czyli spotkam się z przystojnym kierowcą.Może przez przypadek zarysuję mu auto i będę miała możliwość porozmawiania z chłopakiem, albo przez przypadek spowoduję stłuczkę.BELLA OGARNIJ SIĘ!!!!!! Przywróciłam się do porządku i weszłam do budynku sekretariatu. Za biurkiem stała podeszłego wieku kobieta, która rozmawiała przez telefon.
-Mówię ci do Forks przyjechała ta reżyserka,aktorka i modelka.Tak ta top modelka.Ta co ma to biuro tak ta.Ta z pamiętnika nimfomanki.-Kurczę czy już każdy wie gdzie jestem.Kobieta najwyraźniej mnie nie zauważyła bo rozmawiała dalej.Odchrząknęłam ,a kobieta odwróciła się w moją stronę.-Muszę kończyć przyszła uczennica po plan.Pa.Dzień dobry złotko.-powiedziała do mnie.-Ty zapewne jesteś Bella.-powiedziała.
-Tak.Ja przyszłam po plan.
-Wiem.Już ci podaję.Przepraszam czy pytam ale mogę prosić o autograf.-SERIO?Uśmiechnęła się do mnie z zakłopotaniem.
-Tak.Jasne.Tylko musi mi pani dać kartkę.-Obdarowałam ją wymuszonym uśmiechem.Podała mi kartkę na której dałam swój autograf.
-Dziękuję.-powiedziała i dała mi plan lekcji i mapę szkoły.-Po lekcjach proszę cię przynieś mi plan i mapę i jeszcze powiedz jakie masz wrażenia w związku z pierwszym dniem w naszej szkole.
-Dobrze.Do widzenia.-powiedziałam, odwróciłam się na pięcie i wyszłam.Wyciągnęłam z torebki telefon i sprawdziłam która godzina.Była 7:55.E zdążę jeszcze mam dużo czasu.Poszłam prosto w stronę budynku szkoły.Gdy weszłam do budynku zadzwonił dzwonek informujący że lekcje się zaczęły,popatrzyłam na plan pierwszą miałam historię w sali 13.Popatrzyłam na mapkę i zobaczyłam,że sala znajduje się akurat niedaleko.Szłam szybszym tempem ponieważ już prawie wszyscy uczniowie byli w klasach.Prawie pod klasą wpadłam na kogoś.Cholera...Z ręki wypadły mi książki.Czy ludzie nie mogą chodzić normalnie i nie wpadać na innych.
-Cholera..Jak chodzisz.-powiedziałam kucając,żeby pozbierać książki.
-Sorry.-powiedział jakiś znajomy głos.Chłopak się schylił i dotknęliśmy się czołami.Podniosłam głowę do góry.No tak.Chłopak z lotniska.Wyglądał jak zwykle pięknie.Na jego twarzy widać było piękny uśmiech. Śmiał się z czegoś,a może kogoś.Śmiał się ze mnie.-Musisz nauczyć się chodzić żeby nie wpadać na bogu winnych ludzi.
-Ja..To chyba ty musisz nauczyć się chodzić.-zamiast gniewu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-To ty to napisałaś.-powiedział podnosząc do góry kartkę.Była to wyrwana kartka z mojej książki.Miał to być prolog z wierszem o miłości mojego autorstwa ale nie spodobał mi się efekt końcowy.
-Tak.Oddaj.-wyciągnęłam rękę.
-Fajne.Ty piszesz wiersze myślałam,że tylko jesteś modelką,reżyserujesz jakieś seriale i filmy i napisałaś ten bestseler "Dziennik nimfomanki" nie "Pamiętnik nimfomanki" Tak? .
-Zgadza się.To akurat miał być prolog z wierszem ale doszłam do wniosku że jest głupi.
-Przestań to jest fajne jak nie chcesz tego to mi to daj jako prezent przeprosinowy   za ciągłe wpadanie na mnie.
-Ja wpadam na ciebie to chyba ty na mnie.Ale jak chcesz to proszę po co mi to.-powiedziałam z uśmiechem.-A teraz wybacz ale muszę iść na lekcję.
-Na 15 min.
-No.Nawet pójdę na 5 min.Jestem pilną uczennicą.
-W to nie wątpię.
-To ja idę a ty ucz się nie wpadać na ludzi.A szczególnie na mnie-Uśmiechnęłam się a on odwzajemnił uśmiech.-To pa.-powiedziałam i obróciłam się na pięcie.Kurwa całą lekcję prawie z nim przegadałam.Świetnie nie przyjść w pierwszy dzień na pierwszą lekcję.Ktoś złapał mnie z tyłu za biodra i obrócił.Edward namiętnie mnie pocałował.Wywołało to u mnie mieszane uczucia.Z jednej strony przy nim czułam motylki w brzuchu,czułam się jednym słowem super a z drugiej strony on miał dziewczynę a przez to czułam się jak suka,jak skończona dziwka.Ale co mi tam.Odwzajemniłam pocałunek.Nie wiem ile on trwał ale musiał trwać długo.Gdy się od siebie oderwaliśmy oboje nie mogliśmy złapać oddechu.
-Czy to mogą być przeprosiny za to że na ciebie wpadłem.-powiedział głęboko oddychając.
-Jak dla mnie możesz na mnie wpadać co chwilę.-Edward się zaśmiał i zobaczyłam na jego twarzy 2 małe dołeczki.Dzięki jego śmiechu sama zaczęłam się śmiać.
-Wyglądasz pięknie jak się śmiejesz Bello.
-Dziękuję ty też jesteś niczego sobie.
-Czy ty nie miałaś iść na lekcję?
-Miałam ale moje plany się zmieniły.-Nagle usłyszałam dźwięk SMS'a.Wyciągnęłam z torebki telefon i zobaczyłam od kogo jest.Był on od Kathy znanej jako gossipgirl."Cześć słonko słyszałam że jesteś w Forks więc spotkajmy się o 18 dzisiaj w tej kawiarni co zawsze.Jak ci nie pasuje to napisz gossipgirl xoxo" Ta dziewczyna zawsze poprawiała mi humor.Przed włożeniem telefonu do torebki zobaczyłam która jest godzina.Była 8:44.-Szlag.. Edward zabiję cię za 1 min jest dzwonek.Przez ciebie nie poszłam na pierwszą lekcję.
-Spokojnie mała.Nie musisz iść na pierwszą lekcję jesteś gwiazdą.
-Nie prawda.
-Twoja książka sprzedaje się w milionach egzemplarzach.Twój serial ogląda z parę milionów ludzi.Serio nie jesteś gwiazdą?
-Nie.
-Tak.
-Nie.-przekomarzałam się z nim.
-Tak.
-Nie.
-Mam ci udowodnić?
-Tak.-powiedziałam, a on w błyskawicznym tempie przyszpilił mnie do ściany i namiętnie pocałował.Skończyliśmy się całować akurat jak zadzwonił dzwonek.-Do miłego zobaczenia Bello.
-Pa.-wydyszałam.Pozostałam tak przy ścianie chwilę dopóki oddech mi się nie uspokoi.Edward odwrócił głowę i popatrzył na mnie uśmiechając się.Jego uśmiech był piękny.
Edward wyglądał jak młody bóg w tej pięknej białej koszulce z krótkim rękawkiem.Był po prostu był piękny.Poczułam jak ktoś mnie złapał za ramię.Odwróciłam się szybko.
-Cześć.-była to dziewczyna.Miała długie blond włosy.Była ubrana normalnie tzn. w miętowe rurki,białe conversy i białą 3/4 bluzkę.-Nie pamiętasz mnie chyba.Jestem Angela przyjaciółka Cassie byłam w tej grupce osób do której podeszłaś.-powiedziała nieśmiele patrząc na buty.
-Cześć Angelo.Jestem Bella.MIło mi cię poznać.-powiedziałam podając rękę.-Co masz teraz?
-Francuzki.A ty?-zapytała z nieśmiałym uśmiechem.Popatrzyłam  na plan.
-Też.
-To chodźmy razem.-powiedziała i poszłyśmy w kierunku sali od francuskiego.Przez całą drogę do sali nie rozmawiałyśmy.Gdy prawie dotarłyśmy do sali naprzeciwko mnie przeszedł Edward na twarz miał ten swój piękny uśmiech.Przeszedł koło mnie obojętnie jakby nigdy nic się między nami nie stało.Weszłyśmy do klasy nim się obejrzałam był już dzwonek na lunch.Z sali wychodził właśnie Mike.
-Witam naszą gwiazdeczkę.-powiedział z uśmiechem.Szedł z kilkoma kolegami.
-Mike patrz jaka dupa.-powiedział jeden z nich.Złapałam go za nadgarstek i wykręciłam mu ją.
-Ani waż kiedykolwiek powiedzieć coś takiego na mój temat.Rozumiesz?-powiedziałam zdenerwowana.Byliśmy akurat przed stołówką.Całą akcję widziała Cassie stojąca obok drzwi i czekająca na nas.Zaczęła się śmiać jak głupia.
-Zapomniałam wam powiedzieć przy mojej siostrze zważajcie na słowa jak nie chcecie mieć połamanej ręki.-powiedziała Cassie jąkając się ze śmiechu.Mike wziął ją za rękę i udali się do kucharki podającej jedzenie.Stanęłam za nimi w kolejce i poprosiłam tylko o wodę i jabłko.Cassie już siedziała przy jednym z wielu stolików i zajęła mi miejsce koło swoich znajomych.Gdy usiadłam na wyznaczonym dla mnie miejscu obecni przy stoliku ludzie zaczęli się przedstawiać.Oczywiście nie zapamiętałam ich imion przez Edwarda.Cały czas o nim myślałam.Cały czas widziałam jego twarz jak oddychał głęboko po naszym pocałunku.Cały czas widziałam jego roztrzepane włosy,jego uśmiech.Jak nic zakochałam się w nim...Popatrzyłam się w bok i zobaczyłam jedyny wolny stolik w całej stołówce.
-Cassie muszę zadzwonić do Davida.-powiedziałam jej do ucha.Popatrzyła się na mnie dziwnie.-Na osobności.Tam jest wolny stolik.-pokazałam na stół.-Pogadam z nim,spróbuję coś napisać może natknie mnie wena.
-Jak skończysz to przyjdziesz?-zapytała Cassie z nadzieją w głosie.Lubiła jak spędzałam z nią czas.Może bała się że mnie straci?
-Sorry Cassie zajmie mi to na pewno całą przerwę.
-Ok.Więc w takim razie idź jak nie odpowiada ci moje towarzystwo-powiedziała to szeptem,że ledwo ja go usłyszałam.
-Cassie nie o to chodzi.Nie chcę być na pierwszych stronach gazet że wróciłam do Davida bo to nieprawda nie teraz.Rozumiesz ?
-Ok.-powiedziała, a ja wstałam i poszłam w stronę jedynego wolnego stolika.Rozglądałam się czy czasami na stołówce nie jest Edward.Czy nie siedzi gdzieś sam.Ale poszukiwania zakończyły się klęską.Usiadłam przy stoliku obok dużego okna przez które widać było grupkę uczniów świetnie bawiących się na długiej przerwie.Kiedyś byłam taka jak oni.Byłam duszą towarzystwa,to ja urządzałam najlepsze imprezy.Beze mnie imprezy były nieudane.Byłam kapitanką drużyny cheerleaderskiej, która zdobywała 1 miejsca w każdym konkursie,która była naj jak wszystko czego się tknę.Tak naprawdę jestem tu sama.Chociaż moja siostra siedzi kilka stolików dalej i świetnie się bawi ja jestem sama.Sama bo bez moich przyjaciół.Bez Taylora,Bonnie,Caroline i Chucka.Kiedyś była z nami jeszcze Tola ale ona nie żyje.Została zamordowana jak miała 15 lat.
WSPOMNIENIA BELLI:
-Cześć Bells.-do pokoju wszedł Chuck.-Co robicie?-Położył się na łóżku koło mnie.Był pijany jak każdy.Z dołu dobiegał krzyk,muzyka i dźwięk uderzających o kieliszki butelek od wódki i whisky.Byliśmy u mnie w pokoju nie wszyscy.Byłam tylko ja,Bonnie,Caroline i Chuck.Nie było z nami tylko Taylora i Toli,byli zajęci czym innym.W czwórkę leżeliśmy na moim wielkim łóżku.-Co oglądacie?-Zapytał Chuck patrząc na ekran laptopa leżącego na moim brzuchu.
-Zgadnij.-powiedziałam popijając whisky.
-To przecież Tola i Taylor w pokoju gościnnym.Po co to oglądacie?Czemu Taylor całuje Tole,a ona się nie rusza?
-Podaliśmy Toli specjalną tabletkę po której nie będzie się ruszała przez minimum 30 min.-powiedziałam rozbawiona tą całą sytuacją.Jak Tola i Tay mogli się na to zgodzić?Ta sytuacja jest zabawna.Rozumiem Tola jest amatorką w tych sprawach ale żeby się na to godzić to trzeba być strasznie pojebanym.
-To tak jakby całował trupa.-powiedział Chuck z obrzydzeniem.-Po co im to?
-Tola to amatorka.Nwm czy wie co to orgazm i czy go kiedyś miała.-Powiedziała Caroline popijając swojego drinka.Śmiała się z umiejętności Toli.Caroline zawsze była wredną suką i za to ją kocham.
-Hahah masz rację.Ona wg jest jeszcze dziewicą?-powiedział rozbawiony Chuck.-Patrzcie na Tay'a.Hahaha.Jak to dobrze że tu przyszedłem przynajmniej się nie nudzę.A tak naprawdę dl ona to zrobiła?Przecież to dziewica.Jak ja nie dobrałem się jej do majtek to nikt się nie dobierze.W moim notatniku nadal jest jedno puste miejsce.
-To ma być zemsta na Taylorze.Zdradzał Tolę na prawo i lewo.Tola zaraz zwymiotuje.Taylor wybiegnie.My wlecimy do pokoju.Ja sprawdzę tętno,powiem że Tola nie oddycha.Zawieziemy ją do opuszczonego lasu pogramy w fajną grę pt. "Zemsta na Taylorze".Później powiemy że to nauczka i wg.Skróciłam ci to nie musisz dziękować słonko.-powiedziałam Chuckowi i pocałowałam go.Zawsze go całowałam jak byłam pijana.To już nasza tradycja.
-Ty to wymyśliłaś skarbie?
-Tak.Fajny pomysł.C'nie?
-Zgadzam się.-Na ekranie Tola zaczęła już wymiotować.-Zaczynamy grę.-powiedział i wszyscy odłożyliśmy drinki i wyszliśmy z pokoju.Na korytarzu spotkaliśmy zdenerwowanego Taylora.
-Ona ma drgawki,wymiotuje.-powiedział przerażony.-Bella co to były za tabletki.
-Nie pamiętam nazwy.Tay wyluzuj.-poszliśmy do pokoju gościnnego i zaczęliśmy grać.
-Bella sprawdź tętno.-podeszłam do Toli, a dziewczyny udawały,że łzy lecą im z oczu.Sprawdziłam tętno.
-Taylor ona nie oddycha.
-Boże dzwońcie po karetkę.
-Mam lepszy pomysł.Taylor idź po samochód,a ja zrobię jej sztuczne oddychanie.-podeszłam do Toli i zaczęłam usta-usta.Gdy drzwi za Taylorem się zamknęły Tona pocałowała mnie.-Ty lesbo.Mam w ustach twoje rzygi suko.
-Ważne,że się udało.Skurwiel zapłaci za swoje.-powiedziała uśmiechając się.
-Ej,ej to mój przyjaciel i wasz zresztą też.Nie zagalopujmy się za daleko bo coś się jeszcze stanie.-powiedział Chuck.
-Chuck proszę nic się nie stanie.Zaufaj Belli.
-Dobra ale ja w tym udziału nie biorę.-powiedział, a mój telefon zadzwonił.
-Bella czekam już w aucie.Uważajcie żeby nikt was nie widział-w telefonie usłyszałam głos Taylora.
-Ok.Zaraz będziemy.-odpowiedziałam i się rozłączyłam.-No to zaczynamy.Bonnie płaczesz kotku.
-Dobrze skarbię.-powiedziała Bonnie z sarkazmem w głosie.Chuck wziął Tolę na ręce,a ona zamknęła oczy i udała martwą.Szybko wsiadłyśmy do mojego samochodu.Caroline usiadła za kierownicą,a Taylor obok niej.Ja i reszta z tyłu.Tole położyłyśmy sobie na kolana.
-Boże.Ona nie żyje.-powiedział zapłakanym głosem Taylor.-Caroline szybko jedź do szpitala.
-Nie!-krzyknęłam.-Ona nie żyje.Mam inne miejsce.Caroline jedź jak ci karzę.
-Ale Bella...
-Taylor bez ale.-Tola się zaśmiała,a Bonnie ją szturchnęła żeby się zamknęła.
-C jedź w stronę tego lasu.-powiedziałam.-Dobra.Jedź tą drużką.Ok jesteśmy na miejscu. Wysiadamy.
-Pomóżcie mi ją wyjąć.-powiedziała Bonnie.Taylor wyciągnął Tolę z samochodu i położył na kocu który rozłożyłam na ziemi.
-Bella po co tu przyjechaliśmy.-zapytał Tay.
-Ona nie żyje Taylor.-powiedziałam.-Szukajcie czegoś ostrego jakiś kamieni czy czegoś.
-Po co ci.
-Wiesz,że jestem córką szefa FBI?
-Wiem.
-Ciało po śmierci ma jeszcze w płucach powietrze.Musimy ją pociąć żeby ciało nie wypłynęło na powierzchnię,a tego nie chcemy?
-Bella ty jesteś mądra?-powiedział zapłakany Taylor.-To wasza przyjaciółka chcecie ją tak o pociąć i wrzucić do wody?
-Nie chcemy tego ale musimy.-powiedział Caroline.-Słyszałeś Belle idź szukaj kamienia.
-Rozdzielmy się.-powiedziałam i popatrzyłam na Tolę.Wyciągnęła telefon.położyła go koło siebie i włączyła nagrywanie.Powiedziałam jej bezgłośnie OK,bo pytała się o zgodę.Będzie fajna zabawa.-Szukajcie bardzo ostrych kamieni.
-Ile zamierzacie to ciągnąć.-powiedziała Bonnie gdy odeszliśmy dalej.-Czuję że coś się stanie.
-Bonnie przestań nic się nie stanie.-powiedziałam i obróciłyśmy się w stronę Toli do której podszedł akurat Tay z czymś świecącym.Nie wiedziałam co to jest,ale szybko się dowiedziałam.Gdy Tay przyłożył to Toli do serca szybko pobiegłam do niego.
-Taylor.NIE!!!!!!-krzyknęłam ale było już za późno.Tola zaczęła pluć krwią.Krew lała się wszędzie.-Ona żyła.-powiedziałam płacząc.Uklękłam koło niej i płakałam reanimując ją.Słyszałam płacz dziewczyn,krzyk Taylora,nawet płacz Chucka,a on nigdy nie płakał.Tola już nie żyła.Nadal klęcząc oddaliłam się od niej i popatrzyłam w las.Przez załzawione oczy dostrzegłam postać mężczyzny.To nie były zwidy to była prawdziwa postać.Gdy tylko zauważył że się mu przyglądam schował się za drzewami.W tym momencie podszedł do mnie Chuck i przytulił.
-Bella zrób coś.-powiedzieli wszyscy na raz.
-Ona nie żyje.Zrobiłam co mogłam.Ona nie żyje.Zabiliśmy ją.-powiedziałam płacząc.
-Zadzwońmy po pogotowie.-powiedziała Bonnie.
-Nie Bonn.Nie ma tu zasięgu.Ona nie żyje Bonnie.Pójdziemy wszyscy siedzieć.Tola zaginęła. Wyszła z imprezy i nie wróciła.
-Ale Bella.
-Bonnie uratujesz trupa.Życzę ci powodzenia.Każdy z nas ma marzenia.Każdy jest z bogatej rodziny.Każdy ma już wybrany uniwersytet.Każdy ma rodzinę.Taylor,Chuck i Caroline mieliście już rozprawę w sądzie o narkotyki.Za morderstwo pójdziemy siedzieć na 10 lat.Ja nie chcę stracić wszystkiego.Tola by tego nie chciała.Nie chciałaby żebyśmy stracili wszystko na co pracowaliśmy.
-Bella tu chodzi o Tolę,ona musi być pochowana,a nie na dnie tego jeziora.
-Bonn ja nie chcę stracić tego na co pracowałam.Nie chcę pójść do pierdla.Zrozum pójdziesz siedzieć na 10 lat,a rodzice cię wydziedziczą,twoja siostra będzie lepsza od cb. Zróbmy głosowanie.Kto jest za tym żeby nic nikomu nie mówić podnosi rękę.-wszyscy podnieśli ręce nawet Bonnie.Rozglądnęłam się dookoła i dostrzegłam studzienkę.
-Gdzie zamierzasz ją pochować.-podszedł do mnie Tay.
-Tam.-powiedziałam i pokazałam na studnię.Nikt mi nić nie odpowiedział.Chuck i Taylor podnieśli Tolę na kocu i zanieśli pod studnię.Dziewczyny poszły z nimi, a ja zostałam w tyle.Przypomniałam sobie,że Tola to nagrała.Wzięłam jej telefon i poszłam za resztą.Gdy było już po wszystkim wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do mojego domu.W aucie wyciągnęłam ze schowka chusteczki i otarłam oczy z łez,a usta i ręce z krwi.Ręce mi się trzęsły przez cały czas. W głowie widziałam jej twarz jak pluje krwią.Nie mogłam pozbyć się tego obrazu z głowy.Skupiłam myśli na mężczyźnie,który był wtedy w lesie.Miał coś w ręce telefon,aparat nie byłam pewna,ale jedno wiem on wie o wszystkim.Gdy dotarliśmy do domu,wysiedliśmy jako inni ludzie.Wysiedliśmy z tajemnicą ,która nie może ujrzeć światła dziennego.Bonnie szła wtulona w ramię Taylora,a ja w Chucka.Caroline szybko wybiegła z samochodu,mówiła że wszystko ją pali,że pali ją w miejscach gdzie jest krew Toli.Jedno było pewne wszyscy musimy trzymać się razem.Wszyscy mamy tą samą tajemnicę.
TERAŹNIEJSZOŚĆ:

Co my zrobiliśmy?Jak mogliśmy ją tam zostawić?Jak mogliśmy wrzucić ją do tamtej studni?
Włączyłam laptopa i w wyszukiwarce pisałam Tola Evans i dałam wyszukaj.Wyskoczyło mi 50 artykułów na jej temat.Kliknęłam w pierwszy.
"ZAGINĘŁA  PIĘKNA,MŁODA  DZIEWCZYNA"
Zapewne znacie Tolę Evans z tego,że jest jedną z 3 przyjaciółek Belli Swan. Dnia 17 kwietnia 2010 r. Tola zaginęła.Wyszła z imprezy urządzonej przez Bellę.Świadkowie twierdzą iż dziewczyna zachowywała się normalnie tzn. bawiła się,piła tak jak wszyscy. Tola była świetną laską, nie taką jak jej przyjaciółka Bella ale miała jednak to coś w sobie.Tamtego wieczoru bawiła się z nami wszystkimi.Ostatni raz widziałem ją jak poszła na górę ze swoim chłopakiem.Bella i reszta jej przyjaciółek poszły od razu za nimi.Można powiedzieć,że Tola szła otępiała na górę.Tyle pamiętam  bardzo nam wszystkim przykro z powodu zaginięcia Toli.Tola była cudowną koleżanką zawsze potrafiła pomóc,zawsze doradzała wszystkim.Wielu uważało,że nie zasługuje na przyjaźń z Bellą,bo była jej przeciwieństwem.Bardzo nam wszystkim przykro z powodu zaginięcia Toli.Nikt nie może uwierzyć że Tola zniknęła.Nikt nie widział jej wychodzącej.-Mówi jeden z informatorów.Żadna z przyjaciółek Toli nie ustosunkowała się w tej sprawie. Przypomnijmy,że dziewczyna była bardzo lubiana.Nikt nie wie jaki powód miała młoda dziewczyna uciekając.Może powodem ucieczki dziewczyny była jej przyjaciółka Bella, a może niewierny chłopak lub jego przyjaciel.Jednak sprawa wydaje nam się podejrzana.

Oscar Smith

Dałam cofnij i włączyłam drugi z kolei artykuł.Był on na stronie szkoły do której uczęszczałyśmy 
"CZUWANIE"
Jak wiemy nasza jedna z najlepszych uczennic zaginęła.Tola Evans była bardzo dobrą uczennicą, która podbiła serca wszystkich nauczycieli i uczniów.Była osobą sympatyczną, przyjacielską, miłą,uroczą,zawsze przygotowaną do zająć,pomagającą innym.Zawsze pomagała naszej drugiej najlepszej uczennicy,a zarazem swojej przyjaciółce Belli Swan w organizacji balów,imprez charytatywnych itd. To wielka strata stracić tak pilną uczennicę. Bardzo chcielibyśmy zaprosić uczniów i ich rodziców na czuwanie mające na celu modlitwę o powrót całej i zdrowej Toli.Czuwanie zostanie zorganizowane przez przyjaciół Toli: Belle Swan,CarolinForbes,Bonnie Bennett,Chucka Bassa i Taylor Green. 
Bardzo dziękujemy tym którzy przyjdą w imieniu rodziców Toli, jej przyjaciół i całej rady pedagogicznej.Wszyscy miejmy NADZIEJĘ na powrót Toli do domu." Na końcu umiera nadzieja "-słowa Belli i Toli.
Z poważaniem dyrektorka szkoły aktorsko-reżysersko-tanecznej
 Greta Martin




Wyłączyłam tą stronę i przykryłam twarz rękami.Z oka popłynęła mi łza, którą szybko otarłam na szczęście nie rozmazała tuszu do rzęs.Boże co my zrobiliśmy jej rodzice nadal jej szukają, wszyscy myślą,że nadal żyje tylko my wiemy,że ona...Że ona nie żyje...Nie wiem ile tak siedziałam ale usłyszałam jak ktoś odchrząknął.Uniosłam głowę do góry i zobaczyłam 3 osoby. Jedna dziewczyna i dwóch chłopaków.Jednego z nich znałam właściwie od niedawna.Boże czy ten chłopak musi mnie prześladować ale przynajmniej odrywa moje myśli od okropnego wspomnienia.Z jednej strony to dobrze ale z drugiej ja nie mogę się w nim zakochać. 
-Czy możemy się dosiąść.-zapytała dziewczyna.Miała złote oczy i krótkie,czarne włosy.Z twarzy przypominała elfa.Była dość niska.Była ubrana ładnie nie tak jak reszta uczennic w tej szkole, ogólnie każdy z tej trójki był ubrany perfekcyjnie.Patrząc na dziewczynę wiedziałam że znajdziemy wspólny język.
-Jasne.Ja już właściwie idę.-powiedziałam, wkładając laptopa do torby.
-To my się tu dosialiśmy.-powiedział jeden z chłopaków.Miał tak jak jego towarzyszka złote oczy i krótkie ale brązowe włosy.
-Ale ja jestem nowa w szkole,a na pewno to był wasz stolik,a ja go zajęłam.
-Nie jest podpisany.-powiedziała dziewczyna.Usiadła koło mnie i wyciągnęła rękę w moją stronę.-Alice Cullen.
-Bella Swan.-powiedziałam i podałam jej rękę, którą uścisnęła.Wzdrygnęłam się bo miała strasznie zimną rękę,którą szybko zabrała.
-Wiesz jak wszyscy jestem twoją fanką i mam pytanie.
-Pytaj.-Uśmiechnęłam się,a dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
-Kiedy wydasz trzecią część "Pamiętnika nimfomanki"?
-Nie wiem.To dość trudne pytanie.Zawiesiłam się na 16 rozdziale i nie mam ostatnio weny.Więc może być tak że nie będzie trzeciej części.
-Ale to będzie coś okropnego dla wszystkich twoich fanów.
-Wiem nie mówię że na pewno ale na 10%.Zależy czy będę miała wenę czy nie.
-Aha.Jedno jest pewne masz dziewczyno styl.
-O tobie też mogę to powiedzieć.Będziesz mi musiała powiedzieć gdzie kupiłaś tą sukienkę bo jest super.
-W jakimś butiku.Nie pamiętam w jakim wiem,że w Mediolanie.
-Mediolan..Dawno tam nie byłam.Musimy się tam wybrać razem jak będziesz chciała.
-Ja jestem na tak.-powiedziała śmiejąc się.-O Boże nie przedstawiłam ci mojego brata i chłopaka. Jasper Cullen mój chłopak.-pokazała na pięknego bruneta, o krótkich włosach.- A to mój brat Edward Cullen.-powiedziała i wskazała pięknego blondyna.Edward uśmiechnął się.
-My właściwie się już znamy.-powiedział ze swoim pięknym uśmiechem i puścił mi oczko.Alice popatrzyła się na niego dziwnie, a on się do niej złośliwie uśmiechnął.-Jak pierwsza lekcja Bello.Chyba się nie spóźniłaś.
-Minęła bardzo miło i przyjemnie, a ten nauczyciel mmmm....-Zaśmialiśmy się wszyscy.
-Bello sorry,że pytam.-powiedział Jasper.-Ale jak ty wytrzymujesz z tym,że na każdym kroku chodzą za tobą paparazzi.
-Ma się już wprawę w pozowani i uciekaniu przed nimi.-powiedziałam uśmiechając się.Rozmawiało się z nimi świetnie ale nagle zadzwonił mój telefon.Na wyświetlaczu zobaczyłam,że dzwoni tato.Co on może chcieć.-Muszę odebrać.-powiedziałam i odebrałam.-Co chcesz Charlie.-powiedziałam.
-Bella szacunek.-powiedział mi do telefonu.-Jeszcze raz.
-Ok.Cześć tatusiu.-powiedziałam z sarkazmem w głosie.-Co ode mnie chcesz?
-Ja jestem w Las Vegas.Z Bassem,Amelią i René. 
-Po co jesteś w LV?I dlaczego mówisz mi to teraz,a nie wczoraj.
-Zapomniałem ale mniejsza o to.Zostaniecie z Cassie same w domu i chciałem ci powiedzieć,że macie na siebie uważać.
-Ok.Niedługo i tak przyjeżdża z wakacji Tyler.Poradzimy sobie.-Tyler był moim prywatnym ochroniarzem.-Kiedy zamierzasz przyjechać?
-Za parę tygodni minimum 2.Tydzień w Las Vegas i tydzień na Karaibach na Karaibach może się dłużej przeciągnąć.
-Ok.Coś jeszcze?
-Po pierwsze jak wrócę dom ma stać na swoim miejscu.Po drugie nic ma wam się nie stać.
-To pierwsze da się zrobić ale z tym drugim będzie trudno.To pa.
-Pa.Uważajcie na siebie.-rozłączyłam się.
-Serio ja mam siedzieć w tej szkole i się nudzić, a mój tato ma siedzieć na Karaibach.Masakra.-powiedziałam zdenerwowana.
-Popatrz na to z innej strony będziesz sama w domu.Będziesz mogła robić imprezy i wg.-powiedziała Alice.
-Alice kogo mam zaprosić Jassice, która mnie nie lubi czy może kogoś kogo nie znam.Wszyscy tu mnie znają lepiej ode mnie samej.Na francuskim dwie dziewczyny mówiły,że jestem w ciąży z Davidem Vega i dlatego tu przyleciałam.Przyjaciele mojej siostry mówią,że przyjechałam tu na odwyk do ojca bo nigdzie nie chcą mnie przyjąć.Wszyscy uważają mnie za gwiazdkę dzięki której będą mieli swoje 5 min.
-Rozumiem.Wiesz to jest małe miasteczko wszyscy wiedzą tu o tobie więcej niż ty sama.Ludzie tu zazdroszczą wszystkiego.Jesteś dla nich nową zdobyczą i do tego cholernie bogatą zdobyczą.Fajnie jest mieszkać w takim małym miasteczku ale trzeba się liczyć z tym,że jest się w centrum uwagi.Ludzie wiedzą,że jak tu mieszkasz do Forks zaczną przyjeżdżać różne gwiazdy,że Forks już staje się sławne dzięki tobie.Jak my się tu przeprowadziliśmy plotkowali o nas aż do wczoraj dzisiaj dzięki Bogu przyjechałaś.-powiedziała Alice śmiejąc się.Właśnie podeszła do mnie Cassie.
-Bella ja dzisiaj z tobą nie wracam.-powiedziała.
-Dl?-spytałam zdziwiona.
-Mike zaprosił mnie dzisiaj do siebie po lekcjach i jeszcze do Port Angeles będę z nim jechać.
-Ok.To o której będziesz w domu?
-No wiesz nie wracam na noc dzisiaj i tak wrócę za 2 tyg.
-Charlie wie?
-Nie.Oczywiście,że nie.On pod pojęciem nocuję u Mika rozumie będę się z nim kochać.
-Aha.Ok możesz iść tylko wróć jakoś przed tatą bo nie chcę mieć problemów.
-Bella ale i tak się już budujesz i zamierzasz wyprowadzić jak skończysz 18.
-Do tego czasu wiele się może zmienić.Dobra Cassie możesz u niego spać i robić to co zechcesz,a teraz pozwól dokończyć Alice jej przemówienie na temat bycia sławnym.-puściłam oczko Alice.
-Dobra,to ja już idę.Nie zobaczymy się już więc papa.-przytuliła mnie.-trzymaj kciuki Bella.-powiedziała mi do ucha.
-Trzymam.Pa.-powiedziałam i odeszła.-Co mówiłaś Alice przed tym jak nam brutalnie przerwano?
-Bardzo śmieszne Bella.Budujesz się?-zapytała Alice.
-Tak.-powiedziałam uśmiechając się.-Gdzieś w lesie.Poza Forks.
-Na odludziu?
-Tak.Następny dom jest jakieś 30m.
-Następny dom należy do nas.Będziemy sąsiadkami.-uśmiechnęła się do mnie.
-Przynajmniej normalni ludzie będą moimi sąsiadami.Chyba nie jesteście jakimiś mordercami chcącymi zamordować biedną,młodą dziewczynę?
-Zapewniam cię,że nie.-Powiedział Edward.Właśnie dostałam MMS'a.Był to filmik na którym ujrzałam coś co mnie przeraziło.Było na nim to jak zamordowaliśmy Tolę.To nie był film który ona nakręciła,to musiała wysłać ta osoba która była wtedy w tym lesie.To musiał być ten mężczyzna.Przyłożyłam dłoń do ust.Zrobiło mi się niedobrze,ręce zaczęły mi się trząść.Wszyscy Cullenowie dziwnie się na mnie patrzyli.
-Bella coś nie tak?-zapytał Edward.-Dobrze się czujesz?
-Tak.Sorry muszę iść już na lekcje.-powiedziałam po czym szybko wstałam z krzesła i wyszłam ze stołówki wykręcając numer Chucka.Odebrał po pierwszym sygnale.-Chuck to nie jest śmieszne.
-Też to dostałaś?-powiedział podniesionym głosem.
-Tak.Na tym nagraniu wszystko było.Wszystko...Niedobrze mi.
-Bella mi też ale to na pewno nie był jeden z nas wszyscy byliśmy na tym nagraniu.
-Mówiłam wam.Nie wierzyliście mi..Teraz ktoś chce nam dać nauczkę.
-Wiem Bella.Głupio mi,że ci nie zaufałem.Naprawdę mi głupio.Ile masz jeszcze lekcji?
-1 bo nie idę na wf.
-Ktoś jest u ciebie w domu czy będziesz sama?
-Tato gdzieś pojechał chyba do Vegas z twoim ojcem.Będę z Cassie i z 10 ochroniarzami.
-To dobrze uważaj na siebie.Obiecaj.Bella obiecaj mi to.-mówił krzycząc.
-Obiecuję.-powiedziałam drżącym głosem.
-Zabiję skurwysyna jak dowiem się kim on jest.
-Pa Chuck.Ty też na siebie uważaj ja już muszę kończyć bo muszę iść na lekcje,a przed tym się uspokoić.-powiedziałam i się rozłączyłam.Popatrzyłam na mapkę szkoły i plan lekcji miałam teraz biologię w sali 15.Podeszła do mnie Angela.
-Cześć Bella co masz teraz?-spytała.
-Biologię.A ty?-powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.Starałam się zapanować nad drżącymi rękami.
-Też.To może pójdziemy razem?
-Ok.
-Mogę cię o coś zapytać?
-Jasne?
-Między tobą a Cullenem coś jest ?
-Nie,dopiero dzisiaj go poznałam.Jest miły tak jak jego siostra i jej chłopak.-skłamałam.To tak widać,że łączy mnie coś z Edwardem.Co ja gadam przecież nic mnie z nim nie łączy.To tylko przypadek,że mnie pocałował.Chwila słabości,on ma przecież dziewczynę.Blondwłosą piękność.Nigdy jej nie dorównam to ona powinna być tym kim ja teraz jestem.To ona powinna być Top Modelką nie ja.Dziwiło mnie dlaczego dziewczyna pyta.-A dlaczego pytasz?
-Sorry Jessica kazała mi cię zapytać.-dziewczyna zrobiła się czerwona na twarzy.-Jest chyba zazdrosna,że przez rok próbowała zrobić na Edwardzie wrażenie, a on nie zwracał na nią uwagi,a ty się pojawiłaś i od razu cię polubił.
-Jak Jessica była nachalna to nie dziwię mu się.A poza tym on chyba ma dziewczynę.-spuściłam oczy ku dołu.
-Nie sądzę.Jest w ciebie zapatrzony jak w jakiś obrazek.Może nie powinnam się wtrącać ale wiem co nieco o chłopakach mam starszego brata i nauczył mnie jednego,że dziewczyna powinna przejąć inicjatywę bo chłopak za chiny do niej nie zagada.To jak Edward patrzył na ciebie na stołówce było jak z jakiegoś filmu romantycznego.Przysięgam.-powiedziała i zaczęłyśmy się śmiać.Widziałam już,że zaprzyjaźnię się z dziewczyną.Dalszą drogę do klasy śmiałyśmy się i plotkowałyśmy.Angela powiedziała mi parę rzeczy o Jessice i jej zachowaniu.O tym jak traktuje chłopaków.Angela okazała się inna.Myślałam,że wszystkie dziewczyny w szkole będą chciały mi się przypodobać ale ona i Alice wydały się inne.Do klasy weszłyśmy śmiejąc się  z jakiegoś żartu powiedzianego przez Ang.Tak mówi do niej brat i najbliżsi.Cieszyłam się jak dziewczyna chciała żebym tak do niej mówiła.To było miłe z jej strony.Podeszłam do biurka,a Ang usiadła koło jakieś dziewczyny i posłała mi smutne spojrzenie.Szkoda,że nie będzie siedzieć zemną.Nauczyciel wziął ode mnie kartkę do podpisu.
-Witamy w naszej szkole Bello miło mi będzie ciebie uczyć ale nie myśl,że będziesz miała jakieś ulgi związane z tym,że jesteś sławna.-powiedział uśmiechając się.Nie wiem jak nazywa się nauczyciel ale jest bardzo miły.
-Nawet o tym nie pomyślałam proszę pana.-powiedziałam odwzajemniając uśmiech.Oddał mi kartkę ze swoim podpisem.
-Może przyda ci się kiedyś autograf staruszka uczącego biologii.-Był bardzo miły.Rozglądnął się po klasie.-Bello proszę cię usiądź obok Edwarda,bo jak widzisz nie ma tu już wolnego miejsca.
-Dobrze.-powiedziałam i ruszyłam w stronę ostatniego stolika.W głębi serca cieszyłam się,że mogę koło niego usiąść.Może poznam go bardziej,a on mnie bardziej polubi i zostaniemy przyjaciółmi bo na bycie parą nie miałam szans.Chłopak zrobił mi miejsce.
-Cześć.-powiedział.Moje ciało rozbrzmiało w środku jego barytonem.
-Cześć.-odpowiedziałam siadając na zrobionym przez niego miejscu.
-Jak ci minął poranek.-uśmiechnął się i zaśmiał.
-Bardzo miło.A tobie Edwardzie?
-Mi jeszcze milej.Wpadłem rano na taką piękną brunetkę i ją pocałowałem raz za to że poszła bez pożegnania i jej czerwone piękne usta za bardzo mnie kusiły, a drugi ponieważ musiałem ją uciszyć bo za dużo gadała i tak jak za pierwszym jej usta za bardzo kusiły.-powiedział uśmiechając się.Moje serce tego nie wytrzymywało zaczęło nić jak oszalałe.Uśmiechnął się jeszcze bardziej jakby wiedział co się z nim teraz działo.-Z miłą chęcią oddałbym wszystko za oglądanie jak się uśmiecha ponieważ wygląda wtedy pięknie.
-Osoba dzięki której pierwszy dzień w szkole minął mi przyjemnie jest płci męskiej.Chłopak ten jest wysoki,ma jasne włosy i piwne oczy.Wyglądał jak młody bóg.Pocałował mnie aż dwa razy. Przez cały czas kusiło mnie aby zedrzeć z niego tą piękną koszulkę i te jego pięknie układające się jeansy i całować każdą część jego ciała.Nauczyć się jej na pamięć.-Edward patrzył na mnie swoimi pięknymi piwnymi oczami w których widniało podniecenie.-Spędzić z nim całą noc na studiowaniu jego pięknie umięśnionego ciała.Albo zaprosić go na basen i udawać że się topię.-uśmiechnęłam się.Na twarzy Edwarda widniało podniecenie.Nie chodziło mi o taki skutek ale podobało mi się to.Podobało mi się to że tak na niego działam.Nie odchodziło mnie to co sobie teraz myśli powiedziałam to co dzisiaj o nim pomyślałam.
-Ta pierwsza opcja lepsza.-uśmiechając się pokazał swoje białe zęby.Poprawiłam włosy i przybliżyliśmy się trochę do siebie.Nie minęło to uwadze Ang.Uśmiechnęła się w moją stronę i bezgłośnie powiedziała "A nie mówiłam".Reszta grupy była zajęta słuchaniem wykładu na temat jakiś bakterii.Nawet nie wiem jakich.Z biologii byłam akurat najlepsza więc nie martwiłam się zaległościami.
-Mi też.
-Jednego nie rozumiem.Dlaczego się tu przeprowadziłaś?
-Przeczytaj jakąś gazetę i się dowiesz.-uśmiechnęłam się.
-Dzięki za taką odpowiedź.
-Moi rodzice się rozstali jak już wiadomo.Moja mama wyszła drugi raz za mąż właściwie to trzeci...
-I co nie lubisz ojczyma.
-Nie Phil jest super.Jest prawnikiem i jakimś radnym dzięki temu często jest poza domem.Moja mama jest lekarką i bardzo rzadko bywa w domu.Wraca ze szpitala i jedzie do kliniki.
-I w czym problem.To chyba dobrze.Sama w domu bez rodziców.
-Po prostu zaczęło mnie już nudzić takie życie.Życie w biegu pomiędzy planem,szkołą i podróżami.Chciałam zobaczyć jak się żyje w "normalnym świecie" jak się chodzi do normalnej szkoły,spotyka ze znajomymi itd.
-Dalej nie rozumiem.Wiele osób oddałoby wszystko za takie życie jak twoje.
-Nie sądzę.Jestem już do tego przyzwyczajona do takiego życia.Może też powodem jest chęć zamieszkania z tatą.Zobaczenie jaki jest,jak się zmienił itd.
-Raczej to drugie.Myślałem na początku,że będziesz rozkapryszoną gwiazdą,a tu mile zaskoczenie jesteś normalna.
-Dzięki.-pokazałam mu język.
-Dlaczego nie chciałaś opublikować w książce tego wiersza?
-Nie wiem.Nie podobał mi się.Nie pasował do tej książki.Był o miłości dwojga niepasujących do siebie dusz.Dusz które widziały tylko rzeczy różniące je,a nie dostrzegały miłości rosnącej pomiędzy nimi.Dusz które poszukiwały swojej drugiej połówki nie dostrzegając że mają ją przed oczami.
-Ten wiersz bardzo mi się spodobał i aż mi go żal,że nie ujrzy światła dziennego.
-Edward nie udawaj,że ci się podoba.To jest głupi wiersz nie wiem poco go jeszcze trzymałam mogłam go spalić.
-Dobrze,że go znalazłem bo przynajmniej ja go zobaczyłem i przynajmniej ja go zobaczyłem.
-Przestań nie jest taki dobry jest amatorski.
-Panno Swan,panie Callen czy ja wam przeszkadzam?-naszą rozmowę przerwał nauczyciel.-Wiem,że jesteście tacy mądrzy i wszystko umiecie ale niestety musicie mieć zaliczenie z tego przedmiotu więc zamknijcie się i nie przeszkadzajcie innym.
-Bardzo nam przykro,że przeszkodziliśmy w prowadzeniu pana zajęć.Ale jestem pewna,że nic się nie stało i taka sytuacja się już nigdy nie powtórzy dopilnuję tego.-Uśmiechnęłam się i popatrzyłam się na Edwarda z pod rzęs uśmiechając się.Szybko odwzajemnił mój uśmiech.
-Dobrze jako iż to był pierwszy raz daruję wam.Macie szczęście że mam dzisiaj dobry humor.- powiedział i zaczął kontynuować prowadzenie zajęć.
-Świetnie ci poszło Bella.Powinnaś zostać jakimś negocjatorem albo adwokatem bo masz gadane.-powiedział szeptem uśmiechając się.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się do niego.Całą lekcje uśmiechaliśmy się do siebie.Nawet nie zauważyliśmy że ona już minęła.To była najlepsza lekcja ze wszystkich w tej szkole.Nie mogłam pohamować szczęścia wzbierającego we mnie.-Co teraz masz?-powiedziałam jak wyszliśmy z sali.
-Powinienem mieć wf ale nie idę na niego.-powiedział.-Jak dobrze wiem wszystkie klasy z naszego rocznika mają teraz wf.
-Ale ja nie mam stroju.
-Jak dobrze kojarzę to każdy ma jednakowy.Powinnaś dostać od wuefisty.
-Fuuu...Ktoś ćwiczył w tym stroju,a później ja mam w tym ćwiczy.Co to to nie.-powiedziałam i pokiwałam głową.Edward uśmiechnął się.-Jadę do domu.
-Ja niestety muszę czekać na siostrę bo jesteśmy tylko jednym autem.
-Jak chcesz to cię zawiozę i tak jadę w tym kierunku.
-Ty mieszkasz w innym kierunku jak dobrze kojarzę mieszkasz w willi która jest na obrzeżach ale po drugiej stronie.
-Jak dobrze kojarzę buduję się 30 m od ciebie.Ale jak chcesz to czekaj.Papa.-Odwróciłam się i poszłam w kierunku drzwi wyjściowych.
-Dobra pojadę z tobą.-Edward do mnie dobiegł.-Ale ja prowadzę.
-Nie.Moje auto ja prowadzę.-wystawiłam mu język.
-Ale ty nie umiesz jeździć.
-Umiem.
-Nie umiesz.-sprzeczaliśmy się tak dopóki nie wsiedliśmy do samochodu.-Nie zapinasz pasów?
-Ja nigdy nie dostaję mandatów, nie mam wypadków itd.
-Tak jak ja mamy coś wspólnego.
-Wreszcie.-powiedziałam uśmiechnęłam się i ruszyliśmy.
-Od kiedy się budujesz?
-Od stycznia.Dopiero 3 miesiące.-wyjechaliśmy na leśną drogę.-Szkoda że dzisiaj piątek nie będę mogła jutro na ciebie wpaść.
-Oj szkoda.Skręć tu.-powiedział i skręciłam w jakąś ścieżkę leśną.
-Woow ale śliczny dom.-powiedziałam.
-Przestań.
-Naprawdę.-Chwilę jeszcze porozmawialiśmy najwidoczniej nikogo nie było w domu.Na pożegnanie Edward pocałował mnie i wszedł domu.Chwilę poczekałam aż moje serce przestanie tak mocno bić.Ktoś zapukał w szybę.Podskoczyłam.Odwróciłam głowę i zobaczyłam znajomą twarz.No jasne że to Edward bo kto inny byłby na takim pustkowiu.Otworzyłam drzwi.
-Zapomniałem podaj swój numer bo Alice prosiła.-powiedział uśmiechając się.
-55-789-45 -powiedziałam.
-Może wejdziesz?-zapytał a moje serce zaczęło mocniej bić.
-Jak zapraszasz to jasne że wejdę.-wysiadłam z samochodu,a Edward objął mnie w pasie i poszliśmy w stronę pięknego domu.

PRZYPOMINAM 3 KOMENTARZE I ZACZYNAM PISAĆ NOWY ROZDZIAŁ ;D

MIŁEGO CZYTANIA ;) 
TEN ROZDZIAŁ MOŻE SIĘ MNIEJ SPODOBAĆ ALE ZA TO NASTĘPNY BĘDZIE BARDZIEJ CIEKAWSZY.



7 komentarzy:

  1. Cud miód i maliny i do tego rogaliki z czekoladą XD Cudowny rozdział!!!!!wow akcja z mms i fimem szok!!!!!Aż brak słów mi na opisanie moich odczuć co do rozdziału!!!!:):):) Jednak jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy ??;Jestem zachwycona z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)Pozdrawiam gorąco :**
    Ps. Nadrobiłaś długością tego rozdziału tak długie oczekiwanie:)
    Niech wena będzie z TOBĄ! Ahoj piraci! Odnaleziony jeden skarb, płyniemy dalej! :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział:) Blog BOMBA!!!!!Akcja z Edziem bomba!!!!:) Kto grozi Belli i jej znajomym- o co kaman z tym mms i filmikiem??????? Jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy ??;życzę weny:) pozdro
    ps.1 Fajna data dodanie rozdziału :czwartek, 16 maja 2013 choć to było 23.maja 2013.
    ps2: Kiedy dodasz opisy bohaterów????

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG!!!!!!!!!!!!ROZDZIAŁ BOMBA !!!!!!!!!!!!AŻ BRAK SŁÓW!!!!!KTO SIĘ CZAI NA BELLE????CZY ONA(BELLA) JEST JAKOŚ SPOKREWNIONA Z EMETEM????????? Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM DZIŚ NA ROZDZIAŁ 4:) POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WENY:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział Super!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. hejka rozdział bomba:) Kiedy będzie rozdział 4???????? Teoretycznie miał być w piątek czyli wczoraj 24,05,13. dziś jest sobota25.05, a go niema:(
    Kiedy więc będzie?????
    pozdrawiam sisa22

    OdpowiedzUsuń
  6. hejka super rozdział :) kiedy nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Bomba rozdział:)Kiedy Kolejny?????? Pozdrawiam MariaK21

    OdpowiedzUsuń