Rozdział 8
Rano obudziło mnie szturchanie Christiana i krzyk Cassie z dołu:
-Bella już 7 musisz jeszcze wziąć prysznic, ubrać się, zjeść śniadanie szybko. Dzisiaj zdjęcia pamiętaj ubierz się ładnie-krzyknęła moja najukochańsza siostra.
-Już wstaję-odkrzyknęłam jej zaspanym głosem-cześć kochanie jak się spało?-pocałowałam Chrisa w policzek i się uśmiechnęłam.
-Bardzo dobrze-powiedział z sarkazmem-gadasz przez sen kochana.
-Fak co mówiłam?
-Że mnie kochasz-uśmiechnął się-byłem w nocy na polowaniu w twojej piwnicy. W piwnicy kończą się zapasy.
-Już tak szybko.
-Bella ja też muszę jeść. Widzisz jakie dzięki ludzkiej krwi mam rumieńce i jak przystojnieje w oczach.
-Widzę właśnie tylko wiesz nie szukaj czasami nowej dziewczyny bo moje moce są coraz silniejsze-posłałam mu buziaka i przewróciłam się na brzuch.
-Nawet bym nie śmiał zrezygnować z takiej laski-puścił mi oczko-zbieraj się młoda-wstał i klepnął mnie w tyłek.
-Pieprz się. Ubierz się ładnie nie chcę się najeść wstydu-wystawiłam mu język.
Christian wyszedł z pokoju, a ja wstałam, przeciągnęłam się i skierowałam się w stronę mojej garderoby. Stanęłam przy pokoju pełnym ubrań i jak zwykle nie wiedziałam w co się ubrać. Po 10 minutach namysłu wybrałam króciutką czerwoną sukienkę bez rękawów, czarne szpilki i czarną "skórę". Położyłam ciuchy na łóżku i poszłam wziąć szybki prysznic. Włosy umyłam swoim ukochanym jabłkowym szamponem i wysuszyłam je po wyjściu z wanny. Owinęłam się ręcznikiem i wróciłam do pokoju gdzie czekał na mnie Chris.
-Witaj po raz drugi dzisiaj i tym razem prawie naga-powiedział uśmiechając się, a w jego oczach pojawiła się znajoma iskierka. Nawet nie zauważyłam kiedy, a nie miałam już na sobie ręcznika i leżałam pod nim na łóżku.
-Puść mnie idioto. Muszę się ubrać, Cassie mnie zje jak się nie wyszykuję w 10 minut.
-Nie dopuszczę do tego-pocałował mnie w szyję.-Mamy jeszcze 10 min.
-Tiaaa.. I jeszcze jestem nie pomalowana i całkiem naga.
-Taka mi się też podobasz-uśmiechnął się i nasze usta się do siebie zbliżyły. Nagle drzwi się otworzyły i ktoś chrząknął.
-Gołąbki macie 9 i pół minuty na zejście na duł-powiedziała Cassie-lecz nie przerywajcie sobie.- Jak to powiedziała to wyszła.-Już tylko 9 minut.
Christian i ja wybuchliśmy śmiechem.
-Czar prysł.-powiedział i wstał przy tym całując mnie w czoło.
-Hah trzeba jej przyznać potrafi zepsuć atmosferę-odpowiedziałam-a teraz pomóż mi wstać. Widziałeś jaką wybrałam bieliznę?
-Widziałem i właśnie zastanawiam się czy wytrzymam cały dzień z myślą, że jesteś tak ubrana.
-Specjalnie ubieram ją dla ciebie kochanie-posłałam mu buziaka i założyłam czarny, koronkowy biustonosz i stringi do kompletu do tego podwiązki i kabaretki połączone pasem.- Jakbyś mógł podaj mi proszę sukienkę.
-Jasne kochanie tylko się napatrzę na zapas.
-To w takim razie ty się patrz, a ja się pomaluję-puściłam mu oczko i podeszłam dostojnym(?) krokiem do toaletki. Schyliłam się do najniższej szufladki przesuwając ręką po nodze.-To nie ta szafka.-Wyprostowałam się i powtórzyłam ten krok tylko, ze z szafką wyżej. Nim się obejrzałam Christian stał za mną ocierając się o mnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. "Dobrze wykonane zadanie Bells" pomyślałam.
-Czy ty chcesz abym cię wziął tu, teraz na tej komodzie.
-Hmmmm....
-Nie prowokuj mnie sama powiedziałaś, ze mamy mało czasu, a teraz mnie prowokujesz.
-Kochanie ja po prostu szukam swojej szminki i tuszu.
-Tak przecież leżą w koszyku na górze.
-O jeju nie widziałam.
-Kochanie teraz będziesz musiała mi ulżyć...
-Ja nic nie muszę mogę chcieć.
-W takim razie....-Chris posadził mnie na toaletce na samej krawędzi i przycisnął mnie do siebie.
-Mam mało czasu...
-Trzeba było mnie nie prowokować-powiedział z ustami przy mojej szyi.
-Chris odpłacę ci się wieczorem teraz podaj mi sukienkę.
-Chyba śnisz myślisz, że wytrzymam tyle godzin bez bycia w tobie.
-Christianie Crossie czy ty chcesz abym właśnie tak ubrana poszła do szkoły?
-Oj nie..
-Także proszę cię puść mnie i to w tej chwili.
Christian nie posłuchał mnie tylko przycisnął mocniej do siebie i namiętnie pocałował. Czułam jego naprężoną męskość czekającą, aż ktoś ją uwolni ze spodni mojego najdroższego.
-Przez ciebie jestem mokra...
-I właśnie o to mi chodziło kochanie będziemy cierpieć razem podnieceni... No chyba, że pozwolisz naszym pragnieniom ulżyć..
-Kochanie my nie damy rady. Teraz daj mi buziaka, połóż się na łóżku i poczekaj na mnie, aż się wyszykuję, a wieczorem będzie nagroda za wytrwałość.
-Obiecujesz?
-Ja zawsze dotrzymuję obietnic.-powiedziałam, a on mnie pocałował. Pocałunek był coraz bardziej namiętny, kurczę jak ja chcę go mieć w środku... Moje ręce już ściągnęły mu koszulkę i zabierały się za rozporek. Nie Bella obiecałaś coś sobie sex dopiero wieczorem. Pieprzyć obietnice, rozpięłam mu rozporek i uwolniłam ze spodni jego męskość.- Czy ty nie masz żadnej bielizny?
-Od kiedy jestem z tobą bezsensu ją zakładać.-zaśmiał się. Christian wszedł we mnie, a ja jęknęłam.- Jaka ty jesteś ciasna już zapomniałem tak dawno się nie kochaliśmy.
-Bardzo dawno, aż wczoraj wieczorem i dzisiaj nad ranem. Christian poruszał się coraz szybciej, a pokój wypełniały nasze jęki i "Sex of fire" Kings of leon. Hmmm... Kiedy on zdążył to włączyć.
~Jane
-Pieprz się. Ubierz się ładnie nie chcę się najeść wstydu-wystawiłam mu język.
Christian wyszedł z pokoju, a ja wstałam, przeciągnęłam się i skierowałam się w stronę mojej garderoby. Stanęłam przy pokoju pełnym ubrań i jak zwykle nie wiedziałam w co się ubrać. Po 10 minutach namysłu wybrałam króciutką czerwoną sukienkę bez rękawów, czarne szpilki i czarną "skórę". Położyłam ciuchy na łóżku i poszłam wziąć szybki prysznic. Włosy umyłam swoim ukochanym jabłkowym szamponem i wysuszyłam je po wyjściu z wanny. Owinęłam się ręcznikiem i wróciłam do pokoju gdzie czekał na mnie Chris.
-Witaj po raz drugi dzisiaj i tym razem prawie naga-powiedział uśmiechając się, a w jego oczach pojawiła się znajoma iskierka. Nawet nie zauważyłam kiedy, a nie miałam już na sobie ręcznika i leżałam pod nim na łóżku.
-Puść mnie idioto. Muszę się ubrać, Cassie mnie zje jak się nie wyszykuję w 10 minut.
-Nie dopuszczę do tego-pocałował mnie w szyję.-Mamy jeszcze 10 min.
-Tiaaa.. I jeszcze jestem nie pomalowana i całkiem naga.
-Taka mi się też podobasz-uśmiechnął się i nasze usta się do siebie zbliżyły. Nagle drzwi się otworzyły i ktoś chrząknął.
-Gołąbki macie 9 i pół minuty na zejście na duł-powiedziała Cassie-lecz nie przerywajcie sobie.- Jak to powiedziała to wyszła.-Już tylko 9 minut.
Christian i ja wybuchliśmy śmiechem.
-Czar prysł.-powiedział i wstał przy tym całując mnie w czoło.
-Hah trzeba jej przyznać potrafi zepsuć atmosferę-odpowiedziałam-a teraz pomóż mi wstać. Widziałeś jaką wybrałam bieliznę?
-Widziałem i właśnie zastanawiam się czy wytrzymam cały dzień z myślą, że jesteś tak ubrana.
-Specjalnie ubieram ją dla ciebie kochanie-posłałam mu buziaka i założyłam czarny, koronkowy biustonosz i stringi do kompletu do tego podwiązki i kabaretki połączone pasem.- Jakbyś mógł podaj mi proszę sukienkę.
-Jasne kochanie tylko się napatrzę na zapas.
-To w takim razie ty się patrz, a ja się pomaluję-puściłam mu oczko i podeszłam dostojnym(?) krokiem do toaletki. Schyliłam się do najniższej szufladki przesuwając ręką po nodze.-To nie ta szafka.-Wyprostowałam się i powtórzyłam ten krok tylko, ze z szafką wyżej. Nim się obejrzałam Christian stał za mną ocierając się o mnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. "Dobrze wykonane zadanie Bells" pomyślałam.
-Czy ty chcesz abym cię wziął tu, teraz na tej komodzie.
-Hmmmm....
-Nie prowokuj mnie sama powiedziałaś, ze mamy mało czasu, a teraz mnie prowokujesz.
-Kochanie ja po prostu szukam swojej szminki i tuszu.
-Tak przecież leżą w koszyku na górze.
-O jeju nie widziałam.
-Kochanie teraz będziesz musiała mi ulżyć...
-Ja nic nie muszę mogę chcieć.
-W takim razie....-Chris posadził mnie na toaletce na samej krawędzi i przycisnął mnie do siebie.
-Mam mało czasu...
-Trzeba było mnie nie prowokować-powiedział z ustami przy mojej szyi.
-Chris odpłacę ci się wieczorem teraz podaj mi sukienkę.
-Chyba śnisz myślisz, że wytrzymam tyle godzin bez bycia w tobie.
-Christianie Crossie czy ty chcesz abym właśnie tak ubrana poszła do szkoły?
-Oj nie..
-Także proszę cię puść mnie i to w tej chwili.
Christian nie posłuchał mnie tylko przycisnął mocniej do siebie i namiętnie pocałował. Czułam jego naprężoną męskość czekającą, aż ktoś ją uwolni ze spodni mojego najdroższego.
-Przez ciebie jestem mokra...
-I właśnie o to mi chodziło kochanie będziemy cierpieć razem podnieceni... No chyba, że pozwolisz naszym pragnieniom ulżyć..
-Kochanie my nie damy rady. Teraz daj mi buziaka, połóż się na łóżku i poczekaj na mnie, aż się wyszykuję, a wieczorem będzie nagroda za wytrwałość.
-Obiecujesz?
-Ja zawsze dotrzymuję obietnic.-powiedziałam, a on mnie pocałował. Pocałunek był coraz bardziej namiętny, kurczę jak ja chcę go mieć w środku... Moje ręce już ściągnęły mu koszulkę i zabierały się za rozporek. Nie Bella obiecałaś coś sobie sex dopiero wieczorem. Pieprzyć obietnice, rozpięłam mu rozporek i uwolniłam ze spodni jego męskość.- Czy ty nie masz żadnej bielizny?
-Od kiedy jestem z tobą bezsensu ją zakładać.-zaśmiał się. Christian wszedł we mnie, a ja jęknęłam.- Jaka ty jesteś ciasna już zapomniałem tak dawno się nie kochaliśmy.
-Bardzo dawno, aż wczoraj wieczorem i dzisiaj nad ranem. Christian poruszał się coraz szybciej, a pokój wypełniały nasze jęki i "Sex of fire" Kings of leon. Hmmm... Kiedy on zdążył to włączyć.
10 min później
Zeszłam na duł wzięłam z kuchni jabłko i skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych. Nikogo nie było już w domu Cassie czekała w aucie z Mikiem, ponieważ po nią przyjechał, a Christian opierał się o swojego czarnego Bentleya Continental GT i rozmawiał z nimi. Zamknęłam drzwi i podeszłam do nich.
-I co gotowi jedziemy?-zapytałam.
-Tak ale czy wy gotowi jesteście i przede wszystkim wyspani?-zapytała Cassie.-Mike nawet nie wiesz co się w nocy działo nawet nie wiedziałam, ze ktoś może mieć tyle energii i jeszcze rano dobrze, że ojciec miał nockę bo by wyrzucił Chrisa na zbity pysk.-zaśmiała się.
-Pieprz się młoda. Jedziemy?
-Chyba wy mniej.Ok. To do zobaczenia w szkole.
-Skarbie mogę poprowadzić?
-Nie. Nawet nie proś.-powiedział Chris. Mike z Cassie odjechali-Będziesz miała ręce pełne roboty przez całą drogę do szkoły.-Powiedział i puścił mi oczko.
-Dobra bo się spóźnimy.-wsiadłam do auta.
Droga minęła szybko może dlatego, że Chris jechał 300 km/h. Z mojego podłączonego iPoda leciała właśnie "kiesza-hideaway"
-"Taking me higher than I've ever been before I'm holding it back, just want to shout out, give me more You're just a hideaway, you're just a feeling You let my heart escape, beyond the meaning Not even I can't find a way to stop the storm Oh baby, it's out of my control, it's going on But you're just a chance I take to keep on dreaming You're just another way that keeps me breathing Baby, I love the way that there's nothing sure Baby, don't stop me, hideaway with me some more Ooh, aah, aah, ooh, ooh..." (od autora, tekst z piosenki Kieszy pt. "hideaway")
-Kochanie śpiewasz przepięknie lecz to oh, ah wychodzi ci najlepiej i nie tylko podczas śpiewania.
-Ale ty jesteś głupi ale za to cię właśnie kocham.-nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.
-Tylko za to, że jestem głupi. Może i jestem głupi ale za to inteligentny.
-Nie tylko za to.
Dojechaliśmy na miejsce i zaparkowaliśmy w jedynym wolnym miejscu koło srebrnego, bardzo mi znajomego volvo. O cholera... Koło volvo stała cała rodzina Cullenów. Chris wyszedł z auta i otworzył mi drwi.
-Coś nie tak?-zapytał.
-Nie, wszystko ok.-wymusiłam uśmiech
-Nie uśmiechasz się szczerze, a poza tym siedzisz jak otępiała. Coś się stało, może coś zrobiłem nie tak.
-Wszystko ok. Choć bo młoda ze swym księciem czeka.-Chris pomógł mi wysiąść z auta, na szyi niestety musiałam zawiązać sobie jeszcze chustkę aby nie było widać 2 ranek. Chłopak przytulił mnie, pocałował i złapał za rękę.-Kochanie naprawdę wszystko dobrze po prostu zamyśliłam się.
-Cześć Bella!-Krzyknęła za mną Alice. Niechętnie odwróciłam się w ich stronę i złapałam kontakt wzrokowy z Nim. Wszystkie uczucia do Niego wróciły. Jak można kochać tak samo 2 mężczyzn. Bella przestań kochasz Chrisa nie jego, a może jednak to Edward jest tym z którym powinnam być. Odzyskałaś Christiana po tak długiej rozłące, kochałaś go tfu... Nadal go kochasz.
-Cześć Alice, Edward...-powiedziałam. Byłam oniemiała jego widokiem jak można być tak przystojnym...
-Witaj Bello-Odezwał się tym swoim podniecającym barytonem po którym miękły mi kolana.
-Może przedstawisz nas z kolegą.-Alice przerwała grobową ciszę.
-A no tak... Zapomniałam... To jest Christian mój chłopak jest tu nowy właściwie chodzi do tej szkoły 3 tyg.-uśmiechnęłam się.-Chris to jest Alice..
-Milo mi cię ponać Christianie-szeroko sie uśmiechnęła-To tak ja jestem Alice, to jest mój narzeczony Jasper Hale, to jego siostra Rosalie Hale-wskazała na dość wysokiego blondyna w rozczapierzonych włosach i na śliczna zawsze wyglądającą nienagannie blondynkę- a to są moi 2 bracia ten brunet to chłopak Rosalie Emmett Cullen,a ten drugi najprzystojniejszy singiel rodziny to Edward Cullen.
-Także miło was poznać może kiedyś się jeszcze spotkamy i pogadamy, a teraz niestety musimy już lecieć bo siostra Belli wkurza się czasami bardziej od niej, a już na nas czeka.-powiedział Chris.
-No mam nadzieję, że sie jeszcze spotkamy wyglądasz na miłego, a z Bells fajnie nam się rozmawia i myślę, że jej z nami też-powiedziała Alice. Popatrzyłam na Edwarda, Rosalie coś mu mówiła, wygląda na wkurzonego. Może to z mojego powodu.. Bella nie on cię wyrzucił co oznacza, że nie chce cie znać...
-Z Bells zawsze się fajnie spęcza czas-Christian przyciągnął mnie do siebie i popatrzył na Edwarda.-Choć tyle ją już znam i tyle z nią jestem, że mogę powiedzieć iż jest czymś najlepszym co mnie spotkało w życiu.-schylił się i pocałował mnie..
-Przestań nie przy świadkach, jak ojciec się dowie to zostanie ci hotel.-powiedziałam i dałam mu sójkę w bok.
-Nie byłbym tego taki pewien za bardzo mnie lubi.
-Ile jesteście już razem?-zapytał Emmett.
-Długo z 10 lat znam ją od dziecka.
-Kłamca.. Zaledwie 3 lat ale mieliśmy przerwę i niestety jak przyjechał z kwiatami no musiałam się zlitować tak błagał.
-Taaa to ty płakałaś pod drzwiami abym do ciebie wrócił, że tęsknisz i pragniesz.
-Raczej ty moich ust kochany.
-Ale wy jesteście.. romantyczni.-zaśmiała się Alice.
-Moja siostra mówi, ze obrzydliwi.-puściłam jej oczko.-Co macie pierwsze.
-Ja mam angielski-powiedziała Alice.-Ed ma biologię, a reszta hiszpański. A wy?
-Ja mam biologię, a on angielski.
-Niestety kasa planu lekcji nie zmieni choć chciałem.. Charlie nawet próbował lecz się nie udało nie jest wpływowy.
-Też chciałem zmienić plan lecz podobno nigdzie nie było miejsca.-i się odezwał najbardziej wyczekiwany głos z całego rodzeństwa.
-Wcisnęli mnie tylko z powodu milionów na naszym koncie.
-Naszym?
-Jesteśmy z Bellom zaręczeni.
-Cooo?
-I co gotowi jedziemy?-zapytałam.
-Tak ale czy wy gotowi jesteście i przede wszystkim wyspani?-zapytała Cassie.-Mike nawet nie wiesz co się w nocy działo nawet nie wiedziałam, ze ktoś może mieć tyle energii i jeszcze rano dobrze, że ojciec miał nockę bo by wyrzucił Chrisa na zbity pysk.-zaśmiała się.
-Pieprz się młoda. Jedziemy?
-Chyba wy mniej.Ok. To do zobaczenia w szkole.
-Skarbie mogę poprowadzić?
-Nie. Nawet nie proś.-powiedział Chris. Mike z Cassie odjechali-Będziesz miała ręce pełne roboty przez całą drogę do szkoły.-Powiedział i puścił mi oczko.
-Dobra bo się spóźnimy.-wsiadłam do auta.
Droga minęła szybko może dlatego, że Chris jechał 300 km/h. Z mojego podłączonego iPoda leciała właśnie "kiesza-hideaway"
-"Taking me higher than I've ever been before I'm holding it back, just want to shout out, give me more You're just a hideaway, you're just a feeling You let my heart escape, beyond the meaning Not even I can't find a way to stop the storm Oh baby, it's out of my control, it's going on But you're just a chance I take to keep on dreaming You're just another way that keeps me breathing Baby, I love the way that there's nothing sure Baby, don't stop me, hideaway with me some more Ooh, aah, aah, ooh, ooh..." (od autora, tekst z piosenki Kieszy pt. "hideaway")
-Kochanie śpiewasz przepięknie lecz to oh, ah wychodzi ci najlepiej i nie tylko podczas śpiewania.
-Ale ty jesteś głupi ale za to cię właśnie kocham.-nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.
-Tylko za to, że jestem głupi. Może i jestem głupi ale za to inteligentny.
-Nie tylko za to.
Dojechaliśmy na miejsce i zaparkowaliśmy w jedynym wolnym miejscu koło srebrnego, bardzo mi znajomego volvo. O cholera... Koło volvo stała cała rodzina Cullenów. Chris wyszedł z auta i otworzył mi drwi.
-Coś nie tak?-zapytał.
-Nie, wszystko ok.-wymusiłam uśmiech
-Nie uśmiechasz się szczerze, a poza tym siedzisz jak otępiała. Coś się stało, może coś zrobiłem nie tak.
-Wszystko ok. Choć bo młoda ze swym księciem czeka.-Chris pomógł mi wysiąść z auta, na szyi niestety musiałam zawiązać sobie jeszcze chustkę aby nie było widać 2 ranek. Chłopak przytulił mnie, pocałował i złapał za rękę.-Kochanie naprawdę wszystko dobrze po prostu zamyśliłam się.
-Cześć Bella!-Krzyknęła za mną Alice. Niechętnie odwróciłam się w ich stronę i złapałam kontakt wzrokowy z Nim. Wszystkie uczucia do Niego wróciły. Jak można kochać tak samo 2 mężczyzn. Bella przestań kochasz Chrisa nie jego, a może jednak to Edward jest tym z którym powinnam być. Odzyskałaś Christiana po tak długiej rozłące, kochałaś go tfu... Nadal go kochasz.
-Cześć Alice, Edward...-powiedziałam. Byłam oniemiała jego widokiem jak można być tak przystojnym...
-Witaj Bello-Odezwał się tym swoim podniecającym barytonem po którym miękły mi kolana.
-Może przedstawisz nas z kolegą.-Alice przerwała grobową ciszę.
-A no tak... Zapomniałam... To jest Christian mój chłopak jest tu nowy właściwie chodzi do tej szkoły 3 tyg.-uśmiechnęłam się.-Chris to jest Alice..
-Milo mi cię ponać Christianie-szeroko sie uśmiechnęła-To tak ja jestem Alice, to jest mój narzeczony Jasper Hale, to jego siostra Rosalie Hale-wskazała na dość wysokiego blondyna w rozczapierzonych włosach i na śliczna zawsze wyglądającą nienagannie blondynkę- a to są moi 2 bracia ten brunet to chłopak Rosalie Emmett Cullen,a ten drugi najprzystojniejszy singiel rodziny to Edward Cullen.
-Także miło was poznać może kiedyś się jeszcze spotkamy i pogadamy, a teraz niestety musimy już lecieć bo siostra Belli wkurza się czasami bardziej od niej, a już na nas czeka.-powiedział Chris.
-No mam nadzieję, że sie jeszcze spotkamy wyglądasz na miłego, a z Bells fajnie nam się rozmawia i myślę, że jej z nami też-powiedziała Alice. Popatrzyłam na Edwarda, Rosalie coś mu mówiła, wygląda na wkurzonego. Może to z mojego powodu.. Bella nie on cię wyrzucił co oznacza, że nie chce cie znać...
-Z Bells zawsze się fajnie spęcza czas-Christian przyciągnął mnie do siebie i popatrzył na Edwarda.-Choć tyle ją już znam i tyle z nią jestem, że mogę powiedzieć iż jest czymś najlepszym co mnie spotkało w życiu.-schylił się i pocałował mnie..
-Przestań nie przy świadkach, jak ojciec się dowie to zostanie ci hotel.-powiedziałam i dałam mu sójkę w bok.
-Nie byłbym tego taki pewien za bardzo mnie lubi.
-Ile jesteście już razem?-zapytał Emmett.
-Długo z 10 lat znam ją od dziecka.
-Kłamca.. Zaledwie 3 lat ale mieliśmy przerwę i niestety jak przyjechał z kwiatami no musiałam się zlitować tak błagał.
-Taaa to ty płakałaś pod drzwiami abym do ciebie wrócił, że tęsknisz i pragniesz.
-Raczej ty moich ust kochany.
-Ale wy jesteście.. romantyczni.-zaśmiała się Alice.
-Moja siostra mówi, ze obrzydliwi.-puściłam jej oczko.-Co macie pierwsze.
-Ja mam angielski-powiedziała Alice.-Ed ma biologię, a reszta hiszpański. A wy?
-Ja mam biologię, a on angielski.
-Niestety kasa planu lekcji nie zmieni choć chciałem.. Charlie nawet próbował lecz się nie udało nie jest wpływowy.
-Też chciałem zmienić plan lecz podobno nigdzie nie było miejsca.-i się odezwał najbardziej wyczekiwany głos z całego rodzeństwa.
-Wcisnęli mnie tylko z powodu milionów na naszym koncie.
-Naszym?
-Jesteśmy z Bellom zaręczeni.
-Cooo?
~~~~~~~~
Jeżeli chcecie abym dalej pisała zostawiajcie
komentarze. Nawet jeden komentarz będzie mnie
motywował do dalszego pisania, a teraz jestem
gotowa i dojrzalsza do pisania. Mam dużo czasu.
Jeden prawdziwy komentarz jest lepszy od tysiąca
fałszywych...
Pozdrawiam kochani i myślę, że się podobało
Buziaki ;*
~Jane